Takie rozkminy mam dziwne. Że to jest głupie, że cienkie granice przekracza się tak łatwo, a cienkie granice potrafią wszystko zniszczyć. Że cienkie granice są bardzo cienkie i to takie granice pomiędzy skrajnościami. Przyjaźń. Nienawiść. Miłość. Zobojętnienie. O co w tym właściwie chodzi? Nie widzisz świata, a nagle widzisz ten świat i widzisz pustkę, chociaż wiesz, że to niewidzenieświata i tak nie miało sensu. Czujesz, że do niedawna w ogień byś skoczył, a teraz widzisz i myślisz, że dupa blada. Szukasz w głowie tego co było kiedyś, myślisz, że to wróci, ale nie wraca. I tak zawsze za późno dochodzi, że to nie było tego warte.
Idę czytać "Anioły i demony"
Idę grać, chociaż palce bolą jak cholera
Idę uczyć się z "Zagrywką"
Idę słuchać SNL, Happysadu, Pidżama Porno, Dżemu, COMY
P.S.
Tęsknię za latem jak nie wiem co, ale tylko dlatego, że los śniegos się gdzieś schował
P.S.2
Nie mogę się doczekać 27.12, 31.12, 12.01, 20.01 jakby ktoś był ciekawy :D