Zdjęcie mi robiła finalistka Miss Polski 2010. Spełniła moją zachciankę od kilku dobrych miesięcy imaginowaną. Zapomniałam o tym, w takich chwilach przydaje się dobry Ojciec (pozdrawiam opalonego Darasia :***), który swoim powabnym tyłkiem przypomina o goliźnie w fotogafii.
I jeszcze... to w podaniu dłoni dla mojej ostatniej liczby odwiedzin. Jak coś...jest jeszcze wersja kolorowa. ^^'
Cieszę się z tego zachodu, nocy i wschodu słońca, ktore wtedy miało miejsce. Nawet jeśli jedynymi napotkanymi osobami byli żule, którzy robili piknik właśnie wtedy, gdy ja ściągałam stanik.
___
Na Wyspach może zaskoczyć wiele. Ciężko było nawet przejśc przez ulicę. Teraz zaś boję się Polski. "Kwestia przyzwyczajenia" daje w kość.
Dowiedziawszy się o zwyczajach higieny osobistej po załatwieniu potrzeb fizjologicznych pakistańczyków, jestem zdruzgotana. A miałam kolegę z pracy, który wyspiewywał moje imię w takt róznych melodii... Leciało to mniej więcej tak: "Aga, Agaaa, Agaaa, Aga from Polaaaaand...". Miałam.
Mam 4 pary takich samych butów. Każda para innego koloru. Wyszło tak 2,40 zł za sztukę. Hell Yeah.
Jedyna rzecz, która mnie jeszcze dręczy, to chęć otrzymania zaproszenia na samochodową bibę pod dachem garażu ASDY. Jak każdy angielski nastolatek. I ja się pytam, gdzie są rodzice.
Godzinami mogłabym pisać, co tutaj mają, a czego nie ma u nas, opowiadać jakie to wszystko jest "dla ludzi"... Ale wiem, że siedząc w samolocie do Polski, będę bardziej szczęśliwa, niż tu podczas najlepszej nocy na King Street. :)
Tymczasem... cieszę się bliskością brata, obyciem z językiem, poznawaniem innych kultur i odpowiadaniem na pytania "OMG, co Ty masz na zębach?". ; D