Pih- Adam Piechocki ur. 9 września 1977 w Białymstoku.
aktywność od 1998
Jak diamenty, gwiazdy na czarnym aksamicie,
w krzywym zwierciadle odbite ziemskie życie.
Nie oglądaj się, trujący jak bluszcz
Ludzkich uczuć mur, spycha Cię w dół
Serce pęka w pół, ból, pierdol to, biegnij
Uciekasz, bierzesz rozbieg, skaczesz ze skały
Modlisz się w duchu by anioły Cię złapały
Fałszywe mordy, które były ze mną
Dziś ich uprzejmość jest dla mnie obelgą
Zaciśnij zęby, sam niczego nie zmienisz
Uśmiechnij się, ręce schowaj do kieszeni
Uśmiech przez łzy- to nic nie zmieni
Niczego nie da się naprawić, wyjaśnić, wymienić
Powiew wiatru, gdy Twój los się tli
Gotowy do upadku, w oczach błyszczą łzy
Ten sam wiatr śmierci wieje w czterech stronach świata
Coraz jakiś płomień od tego tchnienia wygasa
Nie czas by spocząć, umrzemy jak drzewa stojąc
To do czego człowiek dąży, wszystko jest oszustwem
Lata z dala od siebie, w pamięci z stłuczonym lustrem
Nie wiedziałem, że anioły latają tak nisko
Bądź dziś dobrą myślą obok mnie, bardzo blisko
Któregoś dnia może mnie nie być, po prostu załóż
Przypomnisz mnie sobie, ale nie czuj żalu
Życie się będzie toczyć i tak pomału
Wytrzesz z łez oczy, mnie nie żałuj
Wsiadam do pociągu gdziekolwiek mnie zabierze
żałuję tylko że Ty mnie nie odbierzesz.
Nie mam już Ciebie nie mam największa strata.
Nienawidzę za to siebie życia i całego świata.
Biegnę przed siebie nieznaną mi drogą
nie wiem gdzie, po co i nie wiem dla kogo.
Tak drobne ciało skrywa tak wielkie serce
Zwykły jak ja człowiek nie chce nic więcej
Niech to trwa, nigdy się nie kończy
Nawet śmierć nas nie rozłączy