-Kuba?! Gdzie leży Martyna? - zapytał krzycząć zdyszany Kacper.
-Kacper? Co ty tu robisz? - zapytałam.
-Zamknij się Marta. - powiedział Kuba.
Łzy popłyneły mi po policzkach.
Boże co ja zrobiłam...
-Dwie sale bliżej. Chodź pokażę Ci.
I wyszli nie zwracająć na mnie uwagi.
Po półtorej godziny przyszedł Kuba. Był blady, a jego oczy były czerwone. Trzęśł się.
-Kubuś...C-co się stało?
Podszedł do mnie, przytulił i pocałował.
-Marta...
-Boże ona chyba...nie umarła?
-Co?! A nie, nie...
-Kuba co się stało?
-Jestem pojebany. Obraziłem się na Cibie tylko dlatego, że nie umiałem im pomóc. Ich miłóść...Ja chyba nigdy nie będę umiał tak kochać jak oni.
-Kubuś... Nie waźne.
-Ważne Marta. Nie widzisz tego? Oni się kochają...
-Wiem.
-Marta...
-Tak?
-Wybaczysz mi?
-Oczywiście, że tak! Kocham Cię Kuba!
-Marta! Jesteś dla mnie wszyskim!
Zaczeliśmy się całować.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Martusiu...Ups przepraszam.
Spojrzałam na Kubę i oboję wybuchliśmy śmiechem.
-Martusiu masz dzisiaj zdejmowane gipsy. Okazało się, że kości Ci się szybciej zrosły. No chodź.
-Już, już. Kuba pomożesz mi wejśc na wózek?
-No, już. Zawiozę Cię, jeśli mi pozwolisz.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś mija równy rok po wypadku. Uczę się w 3 klasie najlepszego gimnazjum w wojewódzctwie. W nauce pomaga mi Kuba, korepetytorzy i nauczyciele.
Jesteś z Kubą dalej, tak jak Martyna i Kacper.
Jestem szczęśliwa. Naprawdę.
-------------------------------------------------------------------------------
Koniec :)