Chyba sobie nie radzę.
Jutro będzie dokładnie miesiąc od kiedy ostatni raz go widziałam. Miesiąc od kiedy go straciłam.
Rzeczywistość mi się rozmywa, czas przelatuje gdzieś bokiem. Jest pusto, jest cicho. Samotność, smutek wyrażniejsze niż jakiekolwiek inne uczucia pojawiające się w moim życiu.
Co ja mam dalej robić. Rok temu wszystko było jasne, klarowne. On, matura, studia, życie razem.
Teraz jestem ja, studia, wynajmowany pokój.
Kompletnie sobie nie radzę, jedyną przyjemnością jest spanie, więc śpię całe dnie.
Uczelnia..hm.