Czas rozstania to czas nasilonej agresji, nakierowanej przez niego w moją stronę.
W tym straciu z jednaj strony jestem lepsza, zachowałam spokój, wstrzymałam złość i negatywne emocje.
Niezależnie od jego słów, nie atakowałam - nastawiałam kolejny policzek.
Jego słowa uderzały ze zdwojoną siłą. Dotykały każdy wrażliwy punkt.
Czy po to zaczynając nasz związek chciał znać każdy sekret, aby potem mieć w co atakować?
Gdyby był tylko dojrzalszy, odszedłby skoro tak bardzo tego chciał bez zbędnych gier i zabaw.
Nie wiem skąd znalazłam siłę aby zamknąć się na niego, motywowała mnie jego agresja i negatywne słowa.
Całe jego zachowanie uświadomiło mi, że to właściwy moment aby zniknąć.
Uśmiecham się, mówię ze wszystko jest okej.
Mój stan wraca do stanu codzienności.
Poradzę sobie ze wszystkim. Zawsze sobie radziłam.
Potrzebę bliskości można zdusiśc, muszę sobie tylko przypomnieć jak to było.
Wykreślić miłość i uczucia ze swojego życia. Jak dawniej.