przytulanka. takim mianem mnie nazwano i od tygodnia tak właśnie do mnie mowia.
ostatnimi czasy wkleiłam się w grupę ludzi, którzy przyjechali tu z różnych zakątków...
Szczecin? Stalowa Wola? Białoruś? Ukraina?
co jak co, ale na obecną chwilę mogę liczyć tylko na nich. na 5 chłopaków, którzy skrzywdzić mnie nie dadzą.
majówka? Białka Parczewska i Jezioro Białe? 6 dni z nimi. Czy czuję się gorzej w towarzystwie samych mężczyzn? NIE! Lepiej dogaduję się niż z niejedną babą.
No i jest jeszcze pan Sworaczek :D z nim ? chyba wie o mnie więcej niż wszyscy pseudo przyjaciele.
nigdy nie sądziłam, że tracąc miłość zyskam tak cholernie fajną i mocną przyjaźń.
Wyszło mi wszystko na dobre..
Jest jeszcze pan (L), który zachowuje się jak mój starszy brat. Przesłuchuje każdego faceta, który pojawi się w moim życiu. Odprowadza na spotkania.... po imprezie niezależnie od mojego stanu odstawi pod same drzwi nawet jeśli idzie ze mną godzinami do domu w mrozie. Jak to mam rozumieć. Może czegoś nie dostrzegam?
a gdzie w tym wszystkim moje uczucia? nie czuje na obecną chwilę nic. do nikoogoo. kiedy mi minie?
a jutro rowerowa wycieczka w plener z Kubą... wiem, ze muszę w końcu stawicz czoła naszej relacji i nie uciekać już od tematu. staram się jakoś wszystko ułożyć.
pieprzy się.