a czyje to ząbki?
a czyja koszulka?
czyżby ktoś mi rano ukradł? :)
tegoroczny trzynasty grudnia za mną.
już w piątek roztoczyła się magia tej daty.
ketchup na nosie i rozmowy o piątej rano
są sprawą genialnie genialną! nie obyło się bez
kłótni kto myje garki, rzecz jasna myjka została
mi wyrwana. Justynka jest zanadto przekonująca!
w sobotę kamilkoweurodziny czyli jak najbardziej
rodzinnie. ponadto zostałam posiadaczką rybki, Bartosza.
w niedziele zaś spędziłam urocze popołudnie z
aniołkiem i gwiazdami. tort wyszedł pyszny,
zostałam wyposażona w kapciożaby, uroczy portfelik,
zielony zeszycik i kilka innych drobiazgów.
zapas czekolady na zimę definitywnie tonowy.
w chwili obecnej tonę w chusteczkach hignienicznych,
podobno delikatnych, czego mój nos z pewnością
nie poświadczy. skicham się tu zaraz na klawiaturę,
więc by tego uniknąć zostawiam was na jakiś czas.
przed świętami odzyskam regularny dostęp do zdjęć,
a wtedy w miarę możliwości będe nadrabiać..
życzę niezakatarzonych przedświątecznych dni! :)