m: Paulana.
trzynasty piątek, a ja przecież należę
do ludzi przesądnych. w praktyce jednak
każde potknięcie i niepowodzenie można uzasadnić
datą i charakterem dnia. za sobą mam już
popołudniowieczór z Justynką, leżakowanie
dożywianie się tostami i herbatki plus gilgili.
przed sobą zaś materiał z bieżącego tygodnia.
chorobowe mimo wszystko było mało rozluźniające.
otuchy dodawały godzinne rozmowy z aniołkiem przez
telefon i 'przyjeżdżaj do mnie na tosty! :)'
skierowane do Ciebie. moje Gwiazdy betlejemskie
aktualnie pewnie leżą pod stołem, a solenizantka
widzi króliczki (nawiązując do Grzesia.haha)
obiecały, że nadrobimy, bo mimo wszystko
na takie imprezy jeszcze nie w pełni siebie.
jutro poranny shopping, jejeje. :)
uciekam pod prysznic i przepisywać. pa! :)