{Są dni, gdy świeci słońce,są, gdy nie widać nieba..
Czasami czegoś chcę, czasem nic mi nie trzeba.
Bo w życiu bywa różnie - raz lepiej, a raz gorzej.
Tak trudno jest przewidzieć, co się wydarzyć może...}
Madzia w Londynie. Justynka w Tarnowie.
nie ma też wiecznie uśmiechniętej Babci.
pierwszy raz chyba nie cieszę się aż tak na święta..
chciałabym na chwilę choć poczuć tą radość,
która budziła mnie w świąteczne dni kilka lat temu.
kiedy to wyczekiwałam pierwszej gwiazdki
i nie mogłam się doczekać, kiedy rozpakuję prezenty..
siedziałam przy stole z zegarkiem w ręku,
byleby tylko zdążyć na "Kevina.. "
a teraz.. zastanawiam się tylko,
czy znowu rozmyje mi się tusz przy składaniu życzeń..
i czy zdąże z posprzątaniem wszystkiego..
nie wiem dlaczego tak jest..
przecież zawsze lubiłam święta.
kolorowe światełka na wystawach sklepów.
witraże reniferów na oknie..
świeczka bałwanek na ławie.
zapach ciasta babci i szaleństwo,
bo mama nie może znaleźć serwetek,
a brat ma niewyprasowaną koszulę..
i co ? no właśnie nic..
mam nadzieję, że jutro gdy zobaczę
ten świąteczny obrus i gdy wyjmę bombki
z pudełka, to minie.. oby..
a Wam spokojnych i pełnych uśmiechu Świąt. ;*
a zdjęcie jakieś wygrzebane z folderu z napisem "Wrocław". resztka.
dopisałam 18:o2 :
sms : [nauczyłaś mnie odczuwania odległości. będe tęsknić, za tym,
że byłaś 2 km ode mnie.<3. już tęsknie.. ]