dziś zawaliłam po całej linii... jak w ogóle mogę dopuszczać do takiego obżarcia się... brzydzę sie sobą... przecież tłuszcz wylewa mi się z każdego centymetra ciała.
dziś: aż żal mi się przyznać.
1088/900 kcal.
w tym spalone 500 kcal.
nie zjadłam dużo ale za to co O.o
kumple zabrali mi do kfc. zrobili to specjalnie *.*
szejk i dwa kawałki kurczaka z kubełka, wzięłam te najmniejsze, ale z tego co wyczytałam to wyszło mi około 600 kcal ;O
później oczywiście musiałam dojeść drożdżówką -.-
fat bitch.
zaraz zabieram się za a6w.
30 brzuszków
10 damskich pompek
5 męskich pompek
ćwiczenia na uda.
do maja muszę być chuda, bo jak nie...
jutro dalszy ciąg rekolekcjii... jedynym tego plusem jest to że jestem najdalej jak można od jedzenia. trochę gorzej z minusami, zmarzłam niemiłosiernie. y.y
dobra dobra, może znajdzie się ktoś kto to przeczyta ;) co tam u Was? ;*
http://www.youtube.com/watch?v=Wb64SLB46sg <3