oooh dzień kobiet jakiż był czarujący... ekhm kłączek. dobra dobra chłopacy są do bani.
palenie mnie na stosie ciąg dalszy.
emmmm... po co mój były na mnie zerka patrzy mi w oczy i wgl, jak on to zakończył 3 miesiące temu, pooo cooo? najpierw zranił a teraz co?! przecież ma nową "zabawkę". dobra dość pieprzenia.
bilans:
myśle ze jakieś 850/1000. w końcu dzień kobiet ale to żadne wytłumaczenie, wole się nie chwalić co zjadłam. ale oczywiście mój kochany tatuś i dziadek musieli mi kubić coś słodkiego bo jak by inaczej -.- i tak kazałam mamie to schować.
jutro kartkóka z historii trzymajcie kciuki. co u was? ;*