ALONE

Ostatni dzień. Serce mi zwalnia tempo, bije mocno, ale wolno. Mam wrażenie, że teraz będzie biło już tylko wolniej i wolniej... Ostatni dzień. Chce mi się płakać. Ostatni dzień. Już brak mi siły na cokolwiek. Ostatni dzień. Boję się z Nim zobaczyć, bo wiem, że to ostatni raz. Powiedział o mnie "chudzielec", to tak miło... Powiedział, że schudłam. Że mam takie miłe w dotyku włosy. Ostatni dzień. Ostatni z trzech. Boję się. Jestem nim. Jest mną. I musimy się rozłączyć. Bo to ostatni dzień. Znowu muszę się przyzwyczaić do tego, że nie mam do kogo wracać, nie mam dla kogo rano otwierać oczu, nie mam do kogo się przytulić, nie ma nikogo kto stanie przy mnie i nagle pogłaszcze mnie po głowie, pocałuje w czoło. Muszę przyzwyczaić się do tego, że nie ma kto mnie grzać, że nie ma kto zajadać ze mną lodów. Że po prostu znowu zostaję sama.

Bez Niego.

Bez mamy.

Bez brata.

Prawie sama.

Samotna.