zawsze byłam złą osobą do powierzenia odpowiedzialności,zawsze musiałam coś spieprzyć i nigdy nie dokańczałam tego co zaczęłam. od kiedy pamiętam-jestem nieogarniętą,pyskatą i ciągle niezadowoloną małolatą bez zasad. lekceważenie i zlewanie ludzi przychodzi mi z wielką łatwością. ale mimo wszystko,mam gdzieś tam w środku nadal skrawek serca kochającej,miłej i pomocnej dziewczyny,która za wszelką cenę walczyła o to co kocha. i dobrze mi z tym,dobrze mi z tym,że nie potrafię już przywiązywać zbyt dużej wagi do ludzi z zewnątrz. stałam się bardziej nieufna i mam wyjebane na wszystko.