smiem twierdzic, ze jednak oboz byl przelomowym momentem tej znajomosci. obcowanie ze soba tak czesta ilosc godzin w ciagu dnia jednak wiele moze ujawnic. i w tym przypadku ujawnilo.
cieszyc sie, -tak ale zawsze pozostaje dystans, rezerwa, by sie nie sparzyc.
strach? niekoniecznie, zbyt wiele spraw na glowie, by myslec o tym tak wiele, by w koncu zaczac sie bać.
chociaz przyznam byl taki moemnt, ze poprostu sie bałam i złosciłam, ze...on.
on -najlepszy, najkochanszy, zawsze obecny w moich myslach, najcudowniejszy, jedyny.
ale spokojnie pulpet nie badzmy dziecinni. a wiec biore na spokoj bo zalezy mi na tym, zeby sie udało
"a uda sie gdy nie bedzie ja i ty, lecz MY".
lakonicznie jakby nie patrzec, ale trafne spostrzezenie.
jak narazie idzie w dobrym kierunku.
praktycznie wszystke aspekty zyciowe ida w dobrym kierunku.