Kurwa mać, kurwa mać, kurwa mać.
Już nie mogę patrzeć na to zakłamanie wszem i wobec, już n i e m o g ę...
Jak długo mam brać dym w płuca, by ludzie przestali tak oszukiwać?
Jak długo... Nieważne.
Chciałabym pieprzyć się z prawdą, niech mnie pierdoli, wejdzie we mnie, przypiera do ścian. Wsunie we mnie dwa palce, poddusi, unieruchomi, skuje mi ręce, podrapie. Doprowadzi do orgazmu.
Kłamstwo nadal pozostaje moim jedynym wiernym kochankiem, ale nie on wprowadza mnie w ekstazę.
Wprowadza wszystkich ludzi z ust których wychodzi.
A ja czuję się... Inna.
Wyobcowanie wśród ludzi, na pozór takich samych jak ja.
Jestem swoim własnym ciemiężcą z tego jednego, wielkiego kłamstwa, ale wy nie pozwalacie mi uciec.
Nie mogę odwrócić wzroku od szarości waszych nędznych uczuć.
Czuję jakąś wyższość i niższość... z kompleksem zwykłego frajera.
Wypierdalam od was.