Uspiona w slepym zaulku.
W ramionach chodz tak oddalona,
w Twej Milosci, ale bez niej w ludzkim istnieniu.
Tak przeceoniona, ale niedoceniona.
Ogolocona, ale tak bogata.
Wszystko za Milosc, ktorej kazdy szuka na ulicy i w smietniku nieuporzatkowanego zycia.
Na skraju stoi butelka tak pusta i gleboka po wypiciu zalu i nienawisci.
Wkracza w zycie bol.
Probuje zlapac oddech, pochwycic szczescie.
-Gdzie uciekasz?-pytam
-Tam, gdzie chodza Anioly odziane w zlote szaty.-odpowiada szczescie
-Czy ja tez moge?
-Jeszcze nie teraz. Zlap sie Reki, ktora nie pusci Cie jezeli tego nie bedziesz chciala. Biegnij pod prad bo to ciezar i Ciebie wyznaczono, abys go dzwigala i wypijala bez tchu do ostatniej kropli.
-Nie chce, boje sie...
-Twoje serce jest pelne Milosci a Ona pokona wszelki lek.
Pochwycilam butelke pelnej nienawisci, niezrozumienia i odrzucenia tylko dlatego by inni mogli byc chodz odrobine szczesliwsi. W Ramionach wtulona biegne kazdego dnia by dogonic cel mego zycia.
Wszyscy jestesmy tredowaci na sercu, ale ukrywamy ten trad.