Ani śladu żywego ducha na placu św. Marka o szóstej rano. Śledzę widok przez kamery internetowe :) a Tamka nie może się już doczekać, żebym wreszcie pojechała precz... jak to mnie wypycha A JEDŹŻE JUŻ, JEDŹŻE... no dyć jadę, jeszcze 24 godziny...
Córunia wręczyła mi dwa eurocenty na ukochane ciasteczka z gwiazdkami - no co chcecie - to jej całe oszczędności. Nie tak jak tego architekta, co to dziś czytam na Onecie, że:
Architekt przyjął od CBA milionową łapówkę
Kontrolowane wręczenie milionowej łapówki za kontrakt związany budową budynku krakowskiej opery przeprowadziło w piątek CBA - dowiedział się nieoficjalnie serwis tvn24.pl. Łapówkę przyjął krakowski architekt, upoważniony przez dyrekcję opery do kontaktów z wykonawcami budowy.
Zamaskowani funkcjonariusze zatrzymali go na podkieleckiej stacji benzynowej, po odebraniu walizki z pieniędzmi.
Całe zlecenie miało być warte kilkadziesiąt milionów złotych - informuje tvn24.pl. Zamieszanie wokół budowy Opery Krakowskiej trwa od połowy lipca. Wtedy pracę stracił jej dotychczasowy dyrektor naczelny Piotr Rozkrut, któremu zarząd województwa małopolskiego zarzucał niegospodarność. Konkurs na nowego dyrektora wygrał Bogusław Nowak.
Więc sprawa budowy opery toczy się dalej, a ja bym proponowała zacząć wręczać kontrolowane łapówki naszym urzędnikom i może każdemu, kto o czymkolwiek ma decydować.
O, mnie na przykład. Mógłby ktoś przyjść do mnie i zaproponować mi przyjęcie korzyści majątkowej. A nie tylko kawa i kawa.
Bo ja i tak podpisałam papiór z Ministerstwa, że przyjęłam do wiadomości, że mi NIE WOLNO. Więc pomyślcie, co za satysfakcja, gdybym tak odmówiła takiej kontrolowanej łapówki! Co za duma z dumy i uczciwości!
:)
Dobra, a teraz przejdźmy do właściwego tematu, którym jest OLEK.
Nie, nie ten co myślicie, wcale nie.
Dostałam otóż prywatne zlecenie śledcze od Agusi030. A brzmiało ono tak:
Pozdrowienia z "Bieszczadów", krainy opisanej w młodzieńczym pamiętniku przez pewnego Olka (nota bene hrabiego) specjalizującego się w międzysąsiedzkich sporach i amorach :)
ZAGADECZKI
- jaki tytuł nosił ów pamiętnik
- w którym roku był tu Olek i z kim podróżował
oraz
- w której z okolicznych i popularnych miejscowości był jego majątek? (deszcz w tej miejscowości bardzo lubi Krystyna Prońko)
Mięta z bubrem, nieprawdaż? Po błyskawicznym ustaleniu, że w posiadanych egzemplarzach autorstwa Olka nie ma śladu aż tak dokładnego życiorysu, udałam się do osiedlowej biblioteki, gdzie w ostatniej chwili przed 19.00 wyszarpałam z półki "Bieszczady" z serii A to Polska właśnie. Bardzo porządna książka, bo szybciutko znalazłam w niej odpowiednie fragmenty:
O Leskim Kamieniu pisał Aleksander Fredro w pamiętniku Trzy po trzy.
Pani bibliotekarka udała się więc na poszukiwania Trzy po trzy, a ja kontynuowałam lekturę:
Ciekawy i chyba najstarszy obraz podróży odbytej w tamtych czasach z Leska przez Baligród do Cisnej pozostawił znakomity komediopisarz Aleksander Hr. Fredro w pamiętniku Trzy po trzy. Wprawdzie pamiętnik napisał Fredro w latach 1844-1846, ale zamieszczone tam wspomnienia dotyczą podróży odbytej w dzieciństwie około 1804 roku. Fredro towarzyszył ojcu, który podróżował w interesach, gdyż w tych stronach, w Hoczwi, Rabem i Cisnej, posiadał swoje majętności.
Pani bibliotekarka z triumfem podała mi Trzy po trzy, których już właściwie nie potrzebowałam, mając wszystkie odpowiedzi gotowe, ale czyż mogłam zlekceważyć jej trud? Zabrałam więc pamiętnik Olka do domu... i sobie leży... aliści sprawdziłam w nim, że Olek wspomina również o obecności w czasie bieszczadzkich podróży brata Seweryna.
I to by było na tyle.
Jaki to ma związek z Krakowem, spytacie?
No, ma :)
W końcu Olek pilnuje u nas pewnego teatru.
To prościutkie pytanka na dobry początek tygodnia:
PRZED JAKIM TEATREM STOI POPIERSIE FREDRY?
OD JAK DAWNA?
KTO JEST JEGO AUTOREM?
PS. No, kręcą się już jacyś po placu, życie się budzi w Wenecji...