Jestem po prostu zdruzgotana.
No bo wiecie: oszczędności, odkładamy na Barcelony, teraz znowu na Wenecje, nie kupujemy ŻADNYCH KSIĄŻEK...
A tu przychodzi baba do Muzeum Historycznego i RYPS!
Ale po kolei.
Po podjęciu różnych takich postanowień - że niby no na czym można by tu zaoszczędzić? no na książkach i filmach, prawdaż? - Pan Ochroniarz dostał ode mnie zadanie bojowe. Mianowicie, jeśli tylko usłyszy ode mnie tekst:
- [i]Wychodzę zobaczyć, co tam słychać w antykwariacie/księgarni/na stoisku z książkami w bramie obok[/i] (niepotrzebne skreślić)...
NATYCHMIAST ma wyciągnąć gaz z kieszeni i PO OCZACH, PO OCZACH!
Żeby mi się nawet nie śniło!
No i dobrze. Więc wychodzę wczoraj na przerwę o 13.00 i maszeruję w jakiejś tam sprawie przez Rynek, gdy nagle... pomysłowy Dobromir tadam! - przecież o 12.00 w Krzysztoforach miała być jakaś promocja wydawnictw jubileuszowych! Że niby rocznica lokacji.
No to wchodzę, bo moze jeszcze są.
Jeszcze jak są! Beretki latają z kanapkami, a na stoisku z książkami CZEKA NA MNIE katalog. [i]Kraków w chrześcijańskiej Europie X-XIII wiek[/i]. A tam! Piękne reprodukcje, opisy, artykuły, dzieła sztuki powyciągane z czeluści klasztorów i muzeów... No i ze stu złotych z okazji promocji - cena 50 PLN.
No powiedzcie sami?
Mogłam NIE wziąć?
No ale teraz problem z Panem Ochroniarzem. No przecież mnie wyśmieje, jak z tym wejdę pod pachą. A raczej ciągnąc za sobą, bo nie ma to gabarytów Harlequina, niestety.
Pani z Muzeum zlitowała się i trzyma u siebie. Że niby jutro odbiorę. No ale czynna jest do 15.00, więc i tak będę musiała wyjść z pracy i wrócić do niej z tomiszczem... a nie ma siły, żeby je jakoś zakamuflować...
no mówię Wam, jakie to oszczędzanie jest skomplikowane, to już lepiej szastać na prawo i lewo...
No, opowieść była nieco przydługa, czas na część właściwą czyli [b]nieszczęsną wyprowadzkę Zygmunta[/b]. Czas też przyznać się do błędu: po raz kolejny zawierzyłam bez sprawdzenia Franciciowi i jego [i]Kraków: kalendarz dziejów[/i] - gruby błąd! Jest tam mnóstwo zmyłek i taką też zmyłką była podana data 25 maja 1609 roku.
Wszystkie inne książki mówią, że to stało się [b]28 maja 1609 roku[/b].
Co mianowicie?
Posłużę się cytatem, bo właśnie Wydawnictwo Literackie wydało genialną rzecz: [b][i]Historia Krakowa dla każdego[/i][/b] prof. Jana M. Małeckiego. Czyta się jednym tchem, jak powieść!
I oto pisze autor:
[i]Pobyt króla Zygmunta III Wazy na Wawelu był często przerywany dłuższymi wyjazdami, przeważnie na obrady sejmu oraz do Szwecji, a to w związku z objęciem przezeń, po śmierci ojca, korony tego państwa.
Na Wawelu odbywały się wystawne uroczystości - żałobne i weselne.
Po dwukrotnym pożarze apartamentów monarszych na Wawelu w 1595 roku król i królowa nie opuścili Krakowa, lecz zamieszkali w pałacu biskupa Jerzego Radziwiłła przy ul. Kanoniczej, a potem w swojej podmiejskiej rezydencji w Łobzowie. Tu urodził się królewicz Władysław. Zygmunt III polecił też odbudowę spalonej części zamku.
W 1596 roku wyjechał na sejm do Warszawy, ale wracał tu jeszcze nieraz: na pogrzeb Anny Jagiellonki i w związku z ostatnim sejmem zwyczajnym odbytym w 1603 roku. Od 1605 roku znów stale zamieszkał w Krakowie. W marcu 1609 roku urodził się na Wawelu królewicz Jan Kazimierz.
Dopiero w maju tego roku Zygmunt III opuścił definitywnie krakowską siedzibę i ruszył na wojnę pod Smoleńsk. Potem osiadł na stałe na zamku warszawskim.
Nie była to żadna ostateczna decyzja królewska, tym bardziej że niepoparta żadnym aktem prawnym.
Dziś wiemy z zachowanej korespondencji króla i jego otoczenia, iż rozważał jeszcze długo możliwość powrotu do Krakowa. Nie doszło jednak do tego ani za jego panowania, ani za rządów jego następców. Warszawa - już wtedy miejsce odbywania sejmów i elekcji królewskich - stała się definitywnie miejscem rezydowania monarchy. Stąd też rządzono państwem i tu zapadały od tej pory najważniejsze decyzje polityczne.
Co prawda Kraków nadal uważano za stolicę państwa i tak go nazywano, ale była to już stolica w znaczeniu symbolicznym, nie faktycznym.[/i]
[b]JAK ZOSTAŁA UPAMIĘTNIONA ODBUDOWA ZAMKU PRZEZ ZYGMUNTA?[/b]
[b]JAKIE WYSTAWNE UROCZYSTOŚCI WSPOMNIANE WYŻEJ MOŻNA WYMIENIĆ?[/b]
I najprostsze:
[b]SKĄD ZROBIŁAM ZDJĘCIE ZAMKU WAWELSKIEGO?[/b]
Nie wiem tylko, czy nie zostanę pociągnięta do sądu za publikację zdjęcia Wawelu. Bowiem dyrekcja Zamku nie zezwala na to, [i]by ktoś samodzielnie wykonywał fotografie do publikacji. Dyrekcja ma prawo dysponować wizerunkiem Zamku Królewskiego na Wawelu. Pewne składniki owego wizerunku są nawet objęte ochroną jako znaki towarowe. To jest własność i możemy nią dysponować tak, aby nie zarabiał ktoś nieupoważniony. Nie może być odstępstwa od reguły – tłumaczy Jerzy Petrus, wicedyrektor ds. muzealnych w Zamku Królewskim.[/i]
I nie mówcie mi, że ja tu nie zarabiam. Nie pozwolili zrobić zdjęć do Wikipedii!
Aaaaaaaaaa
PS. I co, nie mówiłam? Że [b][i]Nata[/i][/b] odpowie? Sasasa. [b][i]Yankes44[/i][/b] znał