[i]Zła wiadomość obiegła Kraków rano w dniu [b]31 lipca 1858 roku[/b], zwiastując nagłą śmierć [b]Józefa Muczkowskiego[/b], profesora i bibliotekarza.
Niespracowany ten badacz rzeczy ojczystych, nie szukając wypoczynku nawet czasu wakacji, udał się był na Wawel do katedralnego kościoła dla odczytania cerkiewnych napisów na złoconym i lazurowym tle sklepienia kaplicy św. Krzyża, gdzie - jak się zdaje - wytężając wzrok i podnosząc głowę dostał krwi uderzenia i padł uderzywszy czaszką o krawędź kamiennego nagrobka Jagiełły.[/i]
Tak relacjonował to wydarzenie Lucjan Siemieński.
Ha ha, od razu zagadka, żebyście później nie byli zaskoczeni zwiedzając COŚ TAM:
[b]KIM BYŁ I GDZIE SPOCZYWA LUCJAN SIEMIEŃSKI?[/b]
Natomiast Muczkowski, który życiem przypłacił swą pasję badawczą, spoczął na Cmentarzu Rakowickim pośród innych członków tej zasłużonej rodziny.
Bo samych [b]Józefów Muczkowskich[/b] było dwóch: dziad i wnuk. O wnuku kiedyś tam będzie, jak zrobię zdjęcie kamienicy Pod Krukiem :) a dziś o dziadzie.
Który był założycielem tego rodu w Krakowie, bowiem urodził się w 1795 roku w chłopskiej rodzinie o nazwisku Muciek, w lubelskiem, i właśnie w Lublinie uczęszczał do szkół, w bardzo ciężkich zresztą warunkach, bo oboje rodzice udumarli go wcześnie.
Następnie Józef przyjechał do Krakowa i już jako Muczkowski rozpoczął [b]studia na Wydziale Filozoficznym[/b], przerwane wstąpieniem do służby w armii Księstwa Warszawskiego i walką w Niemczech i we Francji.
Po powrocie do Krakowa ukończył studia, ale przeniósł się do Poznania, gdzie nauczał łaciny w tamtejszym Gimnazjum św. Marii Magdaleny.
Jednak w 1829 roku osiadł w Krakowie na stałe, został [b]kustoszem Biblioteki Jagiellońskiej[/b], a od 1836 roku jej dyrektorem.
I tu jego ogromne zasługi. Przeprowadził [b]inwentaryzację zbiorów[/b]. Mieściły się one w na wpół zrujnowanym budynku Collegium Maius, przeforsował więc [b]jego restaurację - dokonano jej w stylu neogotyckim[/b]. Tak tak! W takim właśnie kształcie Collegium Maius istniało aż do okresu powojennego i odbudowy przez Karola Estreichera.
Wprowadził nową systematyzację zasobów, założył nowy katalog. Zdarzały się przeszkody niespodziewane:
[i]W toku rozpoczętej pracy odebrał był rozkaz ustawić w przeciagu 24 godzin wszystkie książki w szafach. Cesarz będący wówczas w Krakowie miał zwiedzić bibliotekę, nieład zatem pochodzący z rozgatunkowywania książek wypadło sprzed oczu monarchy usunąć.[/i]
Stało się podług rozkazu zwierzchności - lecz ciężka praca bibliotekarza zniweczona przez jedną dobę wymagała rozpoczęcia jej na nowo.
Jednocześnie Muczkowski był [b]nadzorcą drukarni uniwersyteckiej[/b] i przyczynił się ogromnie do jej modernizacji.
Był także sumiennym wykładowcą i przede wszystkim [b]uczonym[/b].
[i]Jedną ręką pisał rozprawy z dziejów uniwersytetu, biblioteki i związanej z nią bibliografii - a drugą porządkował, gatunkował i zbierał skarby naukowe.[/i]
Pragnął Muczkowski opracować ogromną historię uniwersytetu, w co najmniej dziesięciu tomach. Przygotował plan, zebrał materiały, pewne rozdziały opublikował, np. [i][b]Mieszkanie i postępowanie uczniów krakowskich w wiekach dawniejszych[/b][/i], obraz zresztą dość ponury :)
Plan, tak jak go sobie Muczkowski wymarzył - nie został dotąd zrealizowany...
Miał sześcioro dzieci, z których troje zabrała epidemia cholery. Syn [b]Stefan[/b] był prawnikiem, notariuszem, długoletnim radnym i wiceprezydentem Krakowa. Jeden z jego synów [b]Józef[/b] przejął zawód ojca, imię zaś i zamiłowanie dziada :)
A wszystko to opisał pięknie [b]prof. Aleksander Krawczuk[/b] w uroczych [b][i]Opowieściach o zmarłych[/i][/b], z których tu będę jeszcze nieraz ściągać. Znaczy - z którymi nieraz Was jeszcze zapoznam :)
Więc tak: uczciliśmy dziś pamięć Józefa Muczkowskiego, wspomnimy sobie o nim stojąc na dziedzińcu Collegium Maius przy najbliższej okazji, a teraz weźcie mi powiedzcie:
[b]DLACZEGO - JAK SĄDZĘ - ZNIESIONO GO Z WAWELU PO NAGŁYM ZETKNIĘCIU Z NAGROBKIEM BRAMĄ WIDOCZNĄ NA ZDJĘCIU?[/b]
Ha! To taka zagadka logiczna :)
Jako bonus opowieść autobusowa. Wracam ci ja wczoraj z Ruczaju, a tu w autobusie 114 dziewczyna jakaś pilnie studiuje notatki. Siedziała po drugiej stronie, ale dla chcącego się dowiedzieć, czego też się ludzie uczą 30 lipca - nic trudnego. Wytężyłam wzrok... i otóż...
tytuł notatek brzmiał...
[b]BROKUŁY ZASMAŻANE!!![/b]
Niech mnie chudy byk!
A tak w ogóle to cała dzisiejsza notka i zdjęcie dedykowane są [b]Kasiach[/b] i jej powrotowi dwutygodniowemu na łono rodziny! Oby jej nigdy nie znieśli z Wawelu Bramą Wazów ani żadną inną! Niech ją najwyżej wniosą!