I co, i co? Tyle ach i och i już PO.
Zauważyłam, że większość skarży się na obżarstwo. Ja tam sobie nie przypominam. Za to stwierdziłam, że gdybym nawet nie wiem jak chciała, to nie mogę się podawać za arystokratkę. Brak mi klasy. Trzeba mnie było widzieć przy karpiku. Od razu mówię, że nie cierpię ze względu na te ości. Więc zamiast zachować się jak jakaś Drucka-Lubecka, to ja po pierwsze mina cierpiętnicza, po drugie na talerzu jak u świni: rozgrzebane, koronka z ości naokoło, ryba rozłożona na czynniki pierwsze, fuj! Nie nadaję się na księżną...
Raczej na księżniczkę na ziarnku grochu, nic tylko narzekam.
Teraz na przykład, o Jezu jak bym ponarzekała na szóstą godzinę, o Jezu... no ale obiecałam zdaje się we wrześniu, że ANI SŁOWA o wstawaniu... więc ciiiii... już niedługo sobota...
Tak mnie wzięło na arystokrację, bo czytałam wczoraj przedwojenne wspomnienia hrabiego Andrzeja Mycielskiego :)
I się podzielę :)
W Krakowie gościli biskupi francuscy z paryskim kardynałem Dubois na czele. Przy tej okazji odbył się raut u Potockich "Pod Jagnięciem". Któryś z Potockich w ferworze dyskusji z jego eminencją wtrącił:
- Bo ksiądz kardynał, który jest katolikiem...
Na to kardynał Dubois nieoczekiwanie zaoponował:
- N'exagerons pas... *
O swoim kuzynie generale Michale Mycielskim opowiadał hrabia:
Ze względu na swą chudość nosił pod mundurem silnie wywatowany gorset. Kiedy w bitwie pod Iganiami został pokłuty w wielu miejscach pikami przez kozaków, z dziur w mundurze obficie wychodziła wata. Podjeżdżając, jenerał Prądzyński zapytał go, czy nie jest ranny.
- Nie, jenerale - odpowiedział Mycielski - szukano mnie, lecz nie znaleziono.
Zrelacjonował też Mycielski historię pereł Gertrudy.
Ten sznur pereł, pozostały po Gertrudzie Komorowskiej, przynosił niewiarygodnego pecha - właściwie same nieszczęścia. Ustalono, że pomóc mogą jedynie egzorcyzmy. Rodzinę łączyła serdeczna zażyłość z prałatem Czesławem Wądolnym, który sprawował funkcję archiprezbitera Kościoła Mariackiego. Należało udać się do jego rezydencji, wziąć ze sobą nieszczęsną biżuterię i w renesansowej komnacie, służącej tam za salon przyjęć, wyłuszczyć wszystko jak należy.
Infułat wysłuchał hrabiego z powagą, bynajmniej nie zaskoczony. Podszedł do podręcznej biblioteczki, wyciągnął starą księgę i po małej chwili oznajmił z wyraźnym zadowoleniem:
- Znalazłem! Mam co trzeba! Jedna z najstarszych modlitw Kościoła, bo z IV wieku, czasy soboru nicejskiego: modlitwa przeciwko złym kamieniom. Bądź pan przez chwilę moim ministrantem. Masz tam naczynie z wodą święconą, trzymaj kropidło, połóż na stole te perełki, a ja poszukam tylko stuły.
W ciągu paru minut było już po wszystkim. Perły Gertrudy zostały dokumentnie odkażone, uwolnione raz na zawsze od obciążającej je zmazy. Stały się od tego momentu nie przynoszącym już pecha świecidełkiem... Nicejskie zaklęcie podziałało...
No a teraz zagadki.
KIM BYŁ Z ZAWODU HRABIA ANDRZEJ MYCIELSKI?
DLACZEGO ZOSTAŁ ZWOLNIONY Z PRACY W CZASACH STALINOWSKICH?
Ciekawam, czy ktoś znajdzie historię śmierci nieszczęsnej Gertrudy, która taką klątwą zawisła nad sznurem pereł? Dla ułatwienia dodam, że była ona żoną Szczęsnego Potockiego.
No i ostatnie pytania:
GDZIE MIAŁ PRAWO NOSIĆ INFUŁĘ ARCHIPREZBITER MARIACKI?
ORAZ JAK SIĘ NAZYWA JEGO REZYDENCJA, WIDOCZNA NA ZDJĘCIU?
Halo! Święta się skończyły!
PS. Ach, ten Prooban dążący do perfectum... najpierw dobrze powiedział, to potem musiał poprawić... Oczywiście że byli to Montelupi (z polska Wilczogórscy), mający kamienicę w Rynku i pałac na Szlaku, po wojnie siedzibę Radia. A wcześniej urzędował tam hrabia Tarnowski...
* Ach, nie przesadzajmy...
Inni zdjęcia: Tatry slaw300Z kuzynem nacka89cwaSac a dos. ezekh114Ja patrusia1991gdTorcik patrusia1991gd:***** patrusia1991gd:* patrusia1991gdJa nacka89cwaIdą przez życie ? ezekh114Na Mazowszu. ezekh114