photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 SIERPNIA 2013

Po prostu mnie kochaj cz 10.

Po prostu mnie kochaj cz 10.

 

3 lata później.

 

Minęły 3 lata.. 3 lata od skończenia szkoły i rozpoczęcia studiów, 3 lata od zakończenia związku z Brianem.. i.. właśnie 3 lata temu ja i Alex..

Zresztą to już stara historia..

Ja po roku wróciłam do Nowego Yorku, by studiować na BRODWAY'U, a on został przyjęty do kadry reprezantacji Stanów w siatkówce, nasze drogi się rozeszły, ale mamy ze sobą kontakt, nadal nie jesteśmy sobie obojętni, widujemy się jak tylko każde z nas ma chwilę, przeznaczamy ten czas na pogaduchy, jakiś obiad..

Uwielbiam spędzać z nim te momenty, krótkie, bo krótkie, ale bezcenne. Brakuje mi go, cholernie.

Tęsknie za dawnymi czasami, za wspólnymi wyjazdami, wspólnymi wariactwami.. 

Za tą wspólną naszą siatkówką, chcieliśmy podbić świat, pragnęliśmy żyć do końca razem, ale jak widać tak miało być. I znów, znów odległość zrobiła swoje. Rodzieliła kolejny raz mnie z moim partnerem. Nie dała za wygraną. A my ? A my poddaliśmy się jej, zamiast walczyć, walczyć  o swoje.

A co z Brianem ? Nie widziałam go wprawdzie od 3 lat. Jeszcze po tamtejszej rozmowie spotkaliśmy się kilka razy w gronie 'przyjaciół' ale później wyjechał, do pracy, za granicę, większe zarobki, większe perspektywy. Jak to mawiał 'duszę się tu' pomyśleć.. Nowy York, a podcinał mu skrzydła. 

Nie wiem co z nim sie w tym momencie dzieje, nie dzwonił, nie pisał..

Zero znaku życia, nawet nie wiem czy jest zdrowy.

Mam nadzieję, że  tak, że ułożył sobie życie na nowo z kimś kto na niego zasłużył.

 

 

***

 

Jak co rano wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, założyłam obcisłe moro rurki, białe Vansy, luźniejszą bluzkę, na to ramoneskę, przewiesiłam torbę przez ramię. Wyszłam z mieszkania. 

- Kogo moje oczy widzą, piękna panna Liw ! - krzyknął do mnie starszy odźwierny.

- Witam, jak zdrówko ? - odpowiedziałam.

- Zdrówko jak najbardziej w porządku, gdzie się dziecko wybierasz ? Powinnaś czasem odpocząć, nawet Cię nie widać tutaj.

- Nie mam za dużo czasu, studia, warsztaty, treningi, szkolenia.. wiesz.

Teraz zmykam, przepraszam, obiecuję, że poświęce Ci Robby więcej czasu, jak tylko go będę miała pod dostatkiem. - posłałam mu buziaka on rzucił uśmiechem.

Opuściłam budynek. Skierowałam się do mojej ulubionej kawiarni, ale nie, nie tym razem, nie kupuję czekolady już od dawna, teraz mocna kawa, żeby się wybudzić. Kupuję ją dzień w dzień od 3 lat. Taka rutyna.. 

I kanapkę. 

Wsunęłam kanapkę do torby, a kawe popijałam idąc w kierunku studia.

W końcu doszłam, zaczęły się zajęcia. Po 4 meczących godzinach, weszłam na szybko pod prysznic gdy skończyłam, nogi poniosły mnie na warsztaty. Prowadzone były one dla nastolatków, byłam jedną z choreografek, trenerek, że tak to ujmę. Dorywcza praca, zawsze wpadło troszkę grosza, choć nie mogłam narzekać na brak pięniedzy. Dostawałam jeszcze stypendium, więc żyć nie umierać.

Wyszłam.

Zahaczyłam o kiosk, zakupiłam Cosmopolitan i szłam dalej, czytając, mnóstwo osób potrącało mnie, ale nie zwracałam na to uwagi większej. 

Spojrzałam na zegarek.

- FUCK ! - parsknęłam.

Przyśpieszyłam kroku.. zaczęłam nagle biec. 

Poczułam mocne odrzucenie i wylądowałam tyłkiem na chodniku.

- Przepraszam.. - powiedziałam i lekko spojrzałam w górę.

- To ja panią przepraszam, mogłem.. - wyciągnął dłoń w moim kierunku i nagle urwał wpół słowa.

Oboje milczeliśmy. Serce przyśpieszyło. Kolana drżały mi jak oszalałe.

- Liw ? - zapytał.

- Brian ? - nie byłam mu dłużna.

Podniósłam się z jego pomocną i mocno popatrzyliśmy sobie w oczy.

- Miło Cię widzieć.. - powiedział z nieukrywaną radością na mój widok.

- Ciebie też. - przytuliłam go.

On nie wahając się przycisnął mnie z całych sił do siebie.

Puściłam go, zaśmiałam się.

- Masz chwilę ? - zapytał.

- Wprawdzie nie, ale poczekaj, okej ? - powiedziałam i wykonałam telefon do Caro, tak, tak tej Caro, żeby mnie zastąpiła dzisiaj, zgodziła się, a ja mogłam na spokojnie porozmawiać z moją dawną 'miłością'.

- Czyli masz. - ponownie rzucił uśmiechem.

- Tak właśnie, mam. - Musisz mi wszystko opowiedzieć, chodź. - zaprowadziłam nas do kawiarni tej co zawsze.

Zamówiłam dla nas po czekoladzie z bitą śmietaną i karmelem, siedliśmy na świeżym powietrzu.

- Więc opowiadaj. - rozkazałam.

- Nie wiem czy jest co opowiadać. 

- Gdzie byłeś, co robiłeś, czemu nie dawałeś znaku życia, jest co. 

- Gdzie byłem, mhm otworzyłem firmę transportową, pochłaniała mnie tak, że nie miałem czasu zjeść posiłku, a co dopiero utrzymać z wami kontakt. Nie jadłem, nie imprezowałem, nie pakowałem się w zwiazki, bo nie zaniedbywałbym tylko siebie, ale jakąs jeszcze niewinną duszyczkę - zaśmiał się.

 

Komentarze

smallangel1 Rewelacyjne+zapraszam do siebie.
10/08/2013 11:00:45
prostospodpalca Dziękuję, okej <3
10/08/2013 11:01:01
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika prostospodpalca.