To jest właśnie to. Ja wszędzie jestem w stanie 'czegoś' się doszukać. Dlatego tak ciężko mi się żyje - najzwyczajniej w świecie sama sobie utrudniam najprostrze sprawy. Poprzednie zdjęcie na pierwszy rzut oka nijak kojarzy się z rocznym podsumowaniem, jednak dla mnie... to przepiękne miasto. Miasto, które udało mi się w tym roku leciuchno odkryć. Miasto, w którym chciałabym kiedyś zamieszkać. Wbrew pozorom miało ono bardzo wielkie znaczenie dla zeszłego roku, a i jest podstawą do tego, aby kolejne lata były jeszcze bardziej owocne.
Do tego wpisu chciałam mieć inne zdjęcie. Jednak za nim je wykonam trochę potrwa, a przemyślenia jednak są jeszcze w miarę świeże. A zamieszczam w zastępstwie Chłopaków, bo jak to się okazuje ostatnimi czasy - naprawdę sporo odchodzi, a ich jeszcze w jakiś pokręcony sposób "mam".
Przeglądałam ostatnio mój album z najwżniejszymi dla mnie zdjęciami. I tak jak mijałam zdjęcia z bliskimi, którzy nadal mi towarzyszą oraz z tymi, z którymi kontakt się nieco urwał, doszłam do wniosku, że nie chcę pozbywać się żadnego z nich. Przecież to są moje wspomnienia, zarówno piękne jak i gorsze, ale jednak zawsze wychodzące na pozytywną stronę. Z wyjątkiem dwóch zdjęć. Te zapewne niebawem wyrzucę, podrę, spalę. Cokolwiek. Żal? Rozgoryczenie? Niewiedza? Zazdrość? Poczucie olania? A może to wszystko co nastąpiło po zerwaniu kontaktu? Możliwe, że wszystko po trochu.
Zazwyczaj kiedy kończyła się moja bliższa znajomość, to było to wynikiem nieporozumień między mną, a drugą stroną. Dlatego tak mi dziwnie, kiedy mam wrażenie, że jakiś kontakt się urwał, bo pojawił się ktoś trzeci, kto przyczynił się do takiego obrotu spraw. Fałsz? Obłuda? Jakieś dziwne milczenie? Nie tęsknię. Nie wymagam. Mam naprawdę wielu Przyjaciół, którzy grzeją mi serducho na co dzień. Jednak nie ukrywam, ta sprawa również wiązała się z zeszłym rokiem, więc przygotowując wczorajszy wpis znowu wylazła na wierzch.
Ten rok jednak nie będzie mi już o tym przypominał, ja o to zadbam.
A co do pożegnań... J. mnie opuszcza. Na pewno będzie mi dziwnie pusto. Jednak czy nie było już od dłuższego czasu? Magisterka to tylko bywanie na uczelni. I chociaz nie wiem jak potoczą się dalej losy, to jestem pewna, że kubek i bąbka gdzieś kontakt będą trzymać.
Nie ukrywam, że też nieco zazdroszczę. Rzucić tak wszystko w pizdu i zmienić swoje życie o 180 stopni. Zacząć robić coś innego, zmienić priorytety, stawiać świadome kroki w kierunku szczęścia. Chciałabym wykazać się równie wielką odwagą za półtorej roku.
Jutro Poznań. Jednak najpierw tułaczka z toną rzeczy i stresem Prośka oraz Marianów. Zwykle nie chcę wyjeżdżać z Domu i katorgą jest dla mnie powrót tam. Teraz jednak nieco wypoczęłam i musze przyznać, że nieco sił nabrałam, aby stawić czoła końcówce semstru i sesji. Prawda jednak jest taka, że to nie uczelnia mnie wykańcza, a w poniedzialek już będę czuła się jak gówno przy płocie. Ale jeszcze trochę i ja zacznę odliczać. Spiąć pasa i działać.
Pójdźmy tam... i ...
Inni zdjęcia: Dzwoniec jerklufoto... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24