Tak wygląda moja noga na drugi dzień po rehabilitacji. Pierwsze sińce wyszły już godzine po zajęciach, bałam się, że dzisiaj będzie jeszcze gorzej, ale zatrzymały sie na etapie wczorajszego wieczoru. Łyda na zdjęciu wyszła nieziemsko gruba, chociaż w rzeczywistości jest znacznie mniejsza (tak, nogi to jedyne na co nie mogę w sobie narzekać, a i tak ciągle je charatam i na dodatek jeszcze łamię), ale to raczej chodziło o ujęcie tego cudu. Takich perełek to ja nie przynoszę nawet po najlepszych koncertach. I nie bolą tak strasznie ;__;
Napiszę sobie teraz, bo potem zapomnę - najlepszy troll w życiu. Napisz co chcesz dostać na gwiazdkę, po czym dostań telefon po dwóch miesiącach z zapytaniem czy Twoi kuzyni nie mają czasem tego, co wybralaś sobie na prezent. (co jest jednoznaczne, że oni to dostaną, a Ty nie) ;____;
Coś poszło nie tak, żegnaj Wiedźminie.
Że jestem tą najgorszą i w ogóle to wiem. Ale ja już chyba tracę ostatki sił na to wszystko. Ledwo daję sobie radę sama ze sobą, dlaczego więc mam się martwić o innych. O tych, którzy taki syf mają tylko i wyłącznie na własne żądanie. Prawdą jest, że gdybym miała wylane na to wszystko od początku, to koniec końców nie wychodziłyby takie chore sytuacje. Ale mam nadzieję, że będzie to dla mnie przestrogą i po prostu w niektórych kwestiach nawet jeżeli ktoś będzie potrzebował wsparcia, to po prostu odwrócę się dupą i stwierdzę, że mnie to nie dotyczy. Bardzo poproszę o to. Bardzo, bardzo, bardzo. Chociaż ten jeden raz niech zmądrzeję.
Ten tydzień miał być strasznie ciężki, a wyszło nieco inaczej.
I tak jest ciężki, ale projekt odleciał na wtorek (mam nadzieję, że rusze dupę w weekend i go ogarnę!), dzisiaj mam cały dzień na naukę na jutrzejszy egzamin. Tyryryry.
Ogółem wyszykuj się do wyjścia na uczelnię i dostań info, że zajęcia się nie odbędą jednak (y)
I fajnie, że nasz promotor się znalazł. Akurat jak mam zaczątki myśli na pracę, która może mi nawet przypasować. Musze tylko jeszcze poczytac na ten temat więcej.
Kolejny tydzień będzie niemałą odskocznią także przeczuwam, że zleci szybko. Dzięki temu zostanie tylko jeszcze jeden i święta. Tak, nie mogę się ich doczekać. I to bardzo. Chociaż będą w biegu i najprawdopodobniej z Poznania będę cisnąć na Szczecinek, a potem morze, więc domu nie zahaczę, ale może to i lepiej - nie będę się martwić, że nie ma w nim świątecznej atmosfery. Coś nad nią można popracować w ten weekend. Pomyślimy. Jeszcze nie widziałam w tym sezonie śniegu na żywo.
Moje Piesy nad morzem! <3
Czas się ogarniać, zaraz Puti wbija.
Sepultura - Ratamahatta
Fubanga
Maloca
Bocada