photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Dodane 7 LISTOPADA 2015 , exif
13
Dodano: 7 LISTOPADA 2015

Jesień jest piękną porą roku.
Moją ulubioną w sumie.

Trochę sobie tutaj teraz posiedzę. A że posiedzę, to chciałabym w jakiś sposób udokumentowć czy udało mi się osiągnąć chociaż część z tego, co mam do zrobienia.

Wtorek
Odzyskałam telefon, nie poszłam na wykład, przeszłam się z Martą na spacer do Sołackiego (to jest chyba najpiękniejsze miejsce w Poznaniu, nigdy mi się nie znudzi i nawet nie przeszkadza mi to, że każdy spacer kończy się właśnie tam. Szkoda tylko, że trochę smutków jest także związanych z tym miejscem), wróciłam na chatę i umarłam. Chyba każdy wtorek będzie tym wyciągniętym z życia. Efekt uboczny rehabilitacji - dwanaście godzin snu. Przywyknę.

Środa
Dzień taniego wina, odwiedziny Puti i Oposa, nieudane farbowanie, szybki rysunek na czwartek ("bo i tak będzie źle"), zachlana pała i odkrycie "dziwa" na korytarzu.

No i tu się zaczyna jeden z wywodów.
Jak mamy na to patrzeć? Sory, ale jeżeli ktoś z lokatorów klatki ma jakieś dziwne upodobania i nie do końca chce je trzymać w swoim mieszkaniu, to niekoniecznie musi nam zastawiać korytarz. Okej, spoko - stoi w kartonie, ale ja się czuję nieswojo, kiedy koło tego przechodzę, wiedząc co jest w środku. Ludzie, to jest straszne! No weźcie Wy pod uwagę, że ja jestem dzieckiem Tolkiena, Kossakowskiej, Sapkowskiego i Rowling! Moja wyobraźnia jest mega wybujała. Ogółem to cały czas za mną chodzi myśl, że to jest coś a la z "Cmętarza Zwieżąt" Kinga, kojarzy mi się z indiańskimi relikwiami. Może to głupi żart albo mamy jakiegoś niewyżytego studenta ASP, który ma dziwne zadania do zrobienia, ale niech trzyma to u siebie w pokoju... Otóż dla tych co nie wiedzą - na półpiętrze poprzedzającym wejście do naszego mieszkania stoi karton. Zamknięty. Na wieku napisane jest "Tymczasowa własność Bereniki". W środku natomiast w reklamówce zawinięta jest... żuchwa świni lub krowy. Na reklamówce jest położona kartka z jakimś wykresem. Jak zostałam sama w piątek w mieszkaniu, to słyszałam, że ktoś podchodzi do tego kartonu i grzebie w nim (reklamówka jest z takiego nietypowego tworzywa, które strasznie szeleści), no ale przecież nie wybiegnę z chaty i nie zacznę drzeć mordy, że ma to zabierać ze sobą... Myślałam może, że zabierze to, ale jak wychodziłam, to karton nadal stał. Zaczynamy się zastanawiać czy czego jeszcze tam nie dorzucili, ale w poniedziałek współlokatorzy mają to sprawdzić. 

Czwartek
Okazało się, że rysunek został zrobiony dobrze. Jako jeden z pięciu na trzydzieści osób! Głupi to ma szczęscie. Niektórzy siedzieli nad nim dwa tygodnie, a ja sumując całość może z cztery godziny. Nie ma się co cieszyć, kolejny zapewne spierdzielę. Wieczorkiem na piwko z Zuzą i Martyną, poznałam świetną miejscówę. Było naprawdę sympatycznie, muszę się częściej z nimi zgadywać! 

Piątek
Wykład, biblioteka, znalezienie pięciu książek o ciekawie brzmiących tytułach (każda oczywiście kompletnie o czym innym), myśl, że może ruszę licencjat  (haha), powrót do mieszkania, pakowanko i kierunek dom.

Dzisiaj
Pierwszy raz za kółkiem od ponad trzech miesięcy, nie było źle. Można powiedzieć, że było nawet bardzo dobrze. Tak dość brawurowo jak na mnie. Może zaczynam się w końcu "czuć", prowadząc. Zwiedzanie Zakrzewa, śniadanie w parku, wzrok ludzi w stylu "o hoy chodzi", kręcenie się jak smród po gaciach, narzekanie na ład przestrzenny, a raczej jego brak, stwierdzenie, iż zabudowa i infrastruktura drogowa są nieprzyjazne dla pieszych i takie tam inne zboczenia ze studiów.



I tak sobie siedzę teraz w domu. Pilnując go, kiedy nikogo w nim nie ma. Kiedyś narzekałam, że przez młodsze rodzeństwo i brak jakiegoś aktywnego życia mamy nie moge liczyć na wolną chatę, a tu się nagle okazuje, że zjeżdżam a nikogo nie ma. Nie przeszkadza mi to jakoś strasznie. Taka sytuacja zwiększa szanse, że uda mi się zrealizować nieco co nieco z moich planów. A trochę ich w sumie mam na najbliższy czas.

- odwiedzić Babcię
- odwiedzić Fadera
- ogarnąc notatki
- przeczytać coś do zrecenzowania
- obadać wypożyczone książki 
(okazuje się, że najbardziej przypadłby mi do gustu problem badawczy z zakresu socjologii, bo na tym się najlepiej pracuje i fajnie się o tym czyta, ale lekka dupa, patrząc na to, kto zajmuje się socjologicznymi aspektami GP w naszym instytucie)
- zrobić rysunek
- załatwić mapę (?)
- pograć w Osadników i Carcassonna
- obejrzeć: Mad Maxa do końca, Gwiezdne Wojny, Incepcja
- napisać recenzję
- weterynarza ogarnąć

I zapewne jeszcze trochę. Ale to najwyżej będę tutaj wracać i uzupełniać.
W przyszłym miesiącu koniecznie Szczecin trzeba ogarnąć!


Dark Tranquillity - For Broken Words
Break all bounds of unfair holding
Trap this light to journey's end
We're breaking
We're breaking down

Our words are broken
Commit to sacrifice
Betrayal of the code
Thrust into nothingness
No truth, no lie

...our sacrifice
...betray the code
...into nothingness

 

 

 

Informacje o prosiaczek664


Inni zdjęcia: Statki wypływają rano bluebird11:* cooooooonePo trosze, po trochu. ezekh114Ja coooooooneJa coooooooneNa motorze coooooooneW Toruniu coooooooneJa coooooooneButelkowe u kuzynki coooooooneW kościele cooooooone