Nakręciłem i wprawiłem w ruch,
Tyka przewspaniale: tik tak tik tak,
Lecz przypatrując się bliżej,
Zrozumiałem, że coś jest nie tak,
Mechanizm działa choć jest zlodowaciały,
Niczym epoka plejstocenu,
Wyłączyć nie mogę,
Boo dzieło nie przetrwa,
A Stworzyciel nie niszczy,
Swego owocu umysłu,
Cóż więc uczynić mam?!
Przecież lód jest destruktywny,
Chłodny, nie baczy na nic,
Wszystko psuje na swej drodze...
Jest niewzruszoną machiną,
Machiną do zabijania uczuć...
Pomyślałem, zważyłem i wiem,
Ze nie moja w tym sprawa,
To Ktoś powinien naprawić błąd,
Błąd w sztuce stworzenia,
Ktoś ciepły, miły, kochający ludzkość,
Mogący stopić ciało stałe,
Więc poczekam,
Aż Ktoś mnie wyręczy...
Więc poczekam,
Aż Ktoś mnie naprawi...
Położyła mnie do łóżka Piękna Dama chorobą zwana...
Rozgrzałaby mnie któraś...
Mam dreszcze...
I kurwa sprawdzianów nie napiszę ;/
Nie jestem chłopcem na posyłki i nadskakiwać nie będę...