photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 STYCZNIA 2010

S.E.S.J.A.

W Cronschwitz często zjawiali się goście, często wysocy rangą świecką lub wysoko postawieni w hierarchii kościelnej. Klasztor dominikanek liczył się w Turyngii, liczono się też z głosem i opinią pochodzącej ze znacznego rodu przeoryszy. Za pobytu Jutty klasztor odwiedziła własną osobą Anna von Schwarzburg-Sondershausen, małżonka landgrafa. Wizytował Cronschwitz arcybiskupi wikariusz z Moguncji, scholastyk z Naumburga, opat benedyktynów z Bosau i różni wędrujący prałaci z rozmaitych, niekiedy bardzo odległych diecezji. Regułą, a w gruncie rzeczy zasługą przeoryszy było, że każdy z gości występował z kazaniem lub wykładem dla mniszek. Tematy wykładów były przeróżne: transsubstancjacja, zbawienie, żywoty świętych i Ojców Kościoła, egzegeza Pisma, herezje i błędy, Diabeł i jego poczynania, antychryst. Temat był w sumie obojętny, liczyło się zabicie nudy. Nadto niektórzy z prelegentów byli przystojni i męscy jak cholera i na długo dostarczali mniszkom powodu do westchnień i marzeń.
Tego dnia, dziewiętnastego grudnia 1429, w poniedziałek po ostatniej niedzieli adwentu, ad meridiem, gdy zimowe słońce pięknie podbarwiało witraż z męczeństwem świętego Bonifacego, przed zebranymi w sali kapitulnej mniszkami i dziewczętami zjawiły się cztery osoby. Dostojna Konstancja von Plauen, przeorysza konwentu. Piotr von Haugwitz, spowiednik klasztoru, kanonik kolegiacki z Życza. Starszawy, wysoki, ascetycznie chudy jegomość, duchowny, ale odziany po świecku w wams z weneckiego brokatu. I młodszy, w wieku Reynevana, jasnowłosy mężczyzna w stroju wykładowcy uniwersyteckiego, o sympatycznej twarzy, błyszczących oczach i włosach falujących jak u kobiety.
- Drogie siostry - przemówiła Konstancja von Plauen, w tęczowym świetle witraża wyglądająca jak królowa. -  Zaszczycił nas dziś swą wizytą wielebny Oswald von Langenreuth, kanonik moguncki, przyboczny dobrego pasterza archidiecezji naszej, czcigodnego Konrada von Dauna. Uproszony, kanonik wygłosi nam nauki. Nauki te, zaznaczam, pewnych świeckich rzeczy dotyczą, toteż kierowane są główną miarą do panien przebywających tu czasowo, jak również do tych sorores i konwers, które nie wytrwają i powrócą do świata. Ale i nam, któreśmy się ofiarowały i złożyły śluby, nie zaszkodzi, mniemam, ta wiedza. Albowiem wiedza nigdy nie szkodzi i nigdy jej za wiele. Amen.
Kanonik Oswald von Langenreuth wystąpił.
- Niedoskonaliśmy - zaczął po efektownej pauzie i równie efektownym załamaniu rąk. - Słabiśmy! Wydaniśmy na pokusy. Wszyscy, niezależnie od wieku, rozumu i płci. Wszelako zważcie, siostry, że niewiasty bardziej, stokroć bardziej na pokusy są narażone. Jeśli bowiem uczynił Stwórca mężczyznę niedoskonałym, kobietę stworzył najniedoskonalszą istotą pomiędzy zwierzęty. Obdarzywszy ją zdolnością dawania życia, wydał ją zarazem na łup żądzy i lubieżności. Wydał ją na cierpienie. Powiada bowiem mądry Albertus Magnus: Lubieżność i żądza chorobie są podobne, kogo ogarną, ten cierpi...
- Jeszcze jak - wymruczała Weronika.
- ...ten nie w mocy. Wielkiej potrzeba siły, by się żądzy oprzeć. A cóż niewiasta? Niewiasta słabą jest! Ducha nie ma, a ciało jej wobec żądz bezsilne, na pastwę wydane. Nawet w małżeństwie nie masz przed chucią ucieczki. Jakże się opierać, gdy się małżonkowi posłuszeństwo winno i uległość? Zgodnie z Pisma Świętego literą? Mówi księga Genesis: Ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą. Żony niechaj będą poddane swym mężom, uczy święty Paweł w liście do Efezjan.
- Jakże tedy, spytacie, być? - kontynuował kanonik. - Co czynić? Ulec i zgrzeszyć cieleśnie? Czy oprzeć się małżonkowi i zgrzeszyć nieposłuszeństwem? Wiedzcie oto, miłe siostry, iż ma rozwiązanie ten dylemat, a to dzięki naukom wielkich doktorów naszego Kościoła i uczonych teologów.
- Rzecze Tomasz z Akwinu: Jeśli chucią wiedziony zapragnie małżonek waszego ciała i obcowania cielesnego zażąda, odwieść go od tego trzeba, postępując gorliwie, acz mądrze. Jeśli to się jednak nie uda, a zwykle się nie uda, trzeba ulec, aby grzech mniejszy popełniając, małżonka przed gorszym grzechem uchronić. Niezaspokojon gotów bowiem do bordelu ze swą chucią pobieżać albo, Boże odpuść, z cudzą żoną cudzołóstwem zgrzeszyć. Albo chłopiątko jakie schwytać i... Zmiłujcie się, święci Pańscy! Widzicie tedy, siostry, że lepiej się poświęcić, niźli małżonka na grzechy tak ciężkie narażać. Dobrze czyni, kto bliźniego przed grzechem chroni. Dobry to uczynek!
- Dobrze wiedzieć - mruknęła Weronika. - Zapamiętam.
- Bądźże cicho - syknęła Jutta.
- Zważać wszelako trzeba, by lubieżności w tym nie było nijakiej. Powiada teolog Gwilelm z Auxerre: Obcowaniu cielesnemu rozkosz wielka towarzyszy, nie popełnia wszelakoż grzechu ten, komu rozkosz ta przyjemności nie sprawia. Ale, niestety, rzadko się zdarza, by nie sprawiała...
- Cholernie rzadko - szepnęła Weronika.
- Tedy jedno, co można poradzić: modlić się. Modlić żarliwie i bez przerwy. Ale w duchu, cicho, by podczas spółkowania małżonka nie urazić, bo urażanie małżonka podczas spółkowania to nie tylko grzech, ale i chamstwo.
- Amen - wyszeptała któraś z mniszek.
- Jak widzicie, siostry - przemówiła poważnie przeorysza - rzecz jest nieprosta. Więcej wyłoży wam o niej drugi nasz gość zaszczytny, uczony Mikołaj z Kuzy, teolog, bakałarz wszechnicy heidelberskiej, decretorum doctor uniwersytetu w Padwie, kanonik trewirski, sekretarz tamtejszego arcybiskupa. Mąż latami młody, ale wielce już pobożnością i mądrością wsławion.
Młodzieniec w wieku Reynevana wstał. Wystąpił. Splótł dłonie. Witraż ze świętym Bonifacym opromienił go pięknie.
- Cherubin - zamruczała Weronika. - Chyba będzie mi się dzisiaj śnił.
- Mnie już się śni - zaszeptała nowicjuszka za plecami Jutty. Inne uciszyły ją syknięciami.
- Drogie siostry w Chrystusie - zaczął łagodnym głosem młody teolog. - Pozwólcie. Ni nauczał was będę, sam wciąż od wszechwiedzy daleki, ni przestrzegał, sam nie będąc bez grzechu. Pozwólcie mi po prostu podzielić się z wami tym, co mam w sercu.
Pełna oczekiwania cisza, zdawało się, aż dzwoni pod sklepieniem.
- Człowiek prawdziwie Boży - zaczął Mikołaj z Kuzy - żyje w skupieniu. Wolny od rzeczy ziemskich, zwraca się z czcią ku wiekuistej dobroci. Wówczas zakryte niebo odsłania się. Z oblicza miłości Bożej nagłe światło jak błyskawica przeszywa otwarte serce. W jego blasku Duch Boży przemawia do serca, mówiąc: Ja jestem twój, a ty jesteś moje, ja mieszkam w tobie, a ty żyjesz we mnie.
- Dwoje kochających się ludzi łączy podobna wspólnota. Pragnienie jednego jest pragnieniem drugiego. Jego żądza jest twoją żądzą...
Na twarzy kanonika Langenreutha pojawił się lekki wyraz zaniepokojenia. Zaś twarze wielu mniszek, przeoryszę wliczając, przyozdobiły tęskne uśmiechy.
- ...bo jeśli miłość płynie od Boga, prawdziwie od Boga, nie masz w tym nic nieczystego. Miłość i żądza czyste są jak światłość, jak lux perpetua, jak natura nieskalanego grzechem ogrodu rajskiego.
- O siostro, siostro moja, w wielu jedna! Czekaj, czekaj cierpliwie, wytrwaj w pobożności i modlitwie. Aż nadejdzie dzień, gdy blask miłości zajaśnieje, gdy zjawi się ten, którego miłością obdarzysz. Nadejdzie suavissimus pełen powabu i powiedzie cię w hortus conclusus rozkoszy. Pragnienie, a później upojenie. Siła miłości upaja cię, pogrąża w doskonałej radości. Dusza, pełna radości, służy temu, którego miłuje tym goręcej, że nie skrywa swej nagości przed nagością jego niewinności...
Niepokój na obliczu Langenreutha był coraz bardziej zauważalny. Mniszki zaś rozmarzały się w zastraszającym tempie.
- Nazwie cię oblubienicą swą, miłość której słodsza jest niźli wino, a zapach olejków nad wszystkie balsamy! I rzeknie ci: Quam pulchrae sunt mammae tuae soror mea...
- Jeśli to jest devotio moderna - szepnęła nowicjuszka z tyłu - to ja się zapisuję.
- O świcie pospieszycie pospołu do winnic, zobaczyć, czy kwitnie winorośl, czy pączki otwarły się, czy w kwieciu są już granaty: tam dasz mu miłość twoją. A piersi twoje...
- Święta Weroniko, patronko... Nie wytrzymam...
- ...piersi twoje, które mandragorae dederunt odorem, to owoc, powiesz, który dla ciebie, miły mój, chowałam. I spełni się commixtio płci, wypełni się unio mystica. Spełni się, co naturalne, w obliczu Boga, który jest Naturą. Amen. Pokój z wami, siostry moje.
Konstancja von Plauen odetchnęła słyszalnie. Ciężko westchnął Oswald von Langenreuth. Kanonik Haugwitz otarł rzęsisty pot z czoła i tonsury.

Komentarze

~piagizela jak się nie chciałeś zająć, to sobie znalazła..i tak i tak wyszło na to, że wszyscy zajęci byli moją skromną osobą, więc w sumie nie mam na co narzekać :D
25/02/2010 11:23:09
piagizela zajmij się swoim gościem ! ;P
24/02/2010 18:08:15
piagizela czemu nie przepisałeś całej książki? :( xD
21/02/2010 22:36:37