http://www.youtube.com/watch?v=4ifTjdKrTPw&ob=av2e
Christmas... The time of peace and happiness... People forget about the everyday problems and fill their precious time with love by spending it with their families and friends. Too bad the true picture of this whole thing doesn't realy look so good...
Mimo że w dalszym ciągu nie mam weny to jednak postanowiłam rozejrzeć się wokół i poszukać tematu godnego omówienia w tym co tu i teraz. Oczywiście rzeczywistość poraz kolejny mnie nie zawiodła... Święta to doprawdy szczególny czas, spędzany przez nas w specyficzny sposób. Już z samego faktu, że owy czas nastaje ludzie zmieniają swoje podejście, mają jakby lepszy humor, są dla siebie niezwykle mili. Zjazwisko to powszechnie nazywamy "magią świąt". Trzeba przyzać, że to rzeczywiście dość magiczne zjawisko. W jednej chwili potrafimy wybaczyć osobom które w jakiś sposób nas skrzywdziły, pomóc tym którym zazwyczaj byśmy nie pomogli, robimy rzeczy których normalnie bysmy sie nie podjęli. Wszystko piękne i bez skazy... Zdecydowanie nie, pozwole sobie uczepić się jednego, w sumie dość drobnego szczegółu i przejde do rzeczy. Świąteczna tradycja nakazuje spożycie potraw z ryby podanych do świątecznego stołu. Magia świąt sprawiła że uczepie sie czegoś czego normalnie bym się nie uczepiła. Jednego dnia widze, że coś pływa w mojej wannie, widok nawet całkiem przyjemny, coś spokojnie sobie żyje nie wyrządzając nikomu krzywdy. Pewnego dnia owe ryby znikają, no cóż moge rzec, mówi się trudno, skoro ich juz tu nie ma to przecież nic nie poradze. Jednakże nadchodzi długo oczekiwany czas, a na stole pojawi się coś co mieliśmy okazje zabaczyc gdy jeszcze żyło...
Mówie to ze wzgledu na dwie kwestie. Po pierwsze, gdy na codzień jemy mięso, rybe, zwyczajnie coś zrobionego z żywego stworzenia, nie przychodzi nam nic podobnego do głowy jak to że "to kiedyś było żywe". I rzeczywiście, mnie rusza to tylko wtedy gdy mam okazje zobaczyć owe stworzenie na własne oczy, gdy jeszcze żyje, gdy jest zabijane oraz gdy już jest martwe i wygląda calkiem inaczej, zapieczone chodźby w panierke... Po drugie, sposób w jaki ludzie świętuja takie wydarzenia jest według mnie karygodny... zabijać nie poto by przetrwać, nie poto by zaspokoić potrzeby... tylko dlatego, że tak nakazuje tradycja... Ludzie... bogowie swojego małego półświatka... wydaje nam się że cokolwiek robimy i ma to jakieś uzasadnienie, to jest słuszne... Doprawdy, żałosne i godne pożałowania...
Przemoc i zniszczenie tak bardzo nam towarzyszą, nawet w czasie świąt... Czujecie?