Hi ! i'm bajka (my pseudonim) and now i'm writing my story.
***
Zaczęło się 3 lata temu. Poznałam go po raz pierwszy w wieku 8 lat kiedy podszedł i powiedział, że chce się ze mną ożenić. Gdy rozpoznaliśmy się w gimnazjum długo śmialiśmy się z tego, a potem..
Czuwał przy mnie w każdej chwili. Kiedy wpakowałam się w pierwszy (straszny) związek, gdy bardzo przeżywałam chorobę (rak-3 lata) i śmierć babci, gdy tata miał wypadek.. był zawsze.
Zeszliśmy się po raz pierwszy w klasie II, z powodów rodzinnych mieliśmy kilkumiesięczną przerwę, w klasie III zaczęliśmy budować wszystko od nowa. Na początku wszystko było piękne i kolorowe.. i nagle zaczęło się coś zmieniać.. z przyjaciółką spędzał bardzo dużo czasu, przestał mnie zauważać i doszło do pierwszej poważnej kłótni..
zaczeło się sypać.. na każdym kroku wyczuwał u mnie jakieś paranoje, strasznie się denerwował.. a mi było poprostu smutno.. zaczęły się regularne sprzeczki, średnio 3 razy w tyg. płakałam. z bezradności przepraszałam, aby tylko skończył mówić..
na horyzoncie pojawił się kumpel, który mnie wspierał. prawie nic nie mówił, tylko był. to przez niego On ze mną zerwał, bo nie odpowiadało mu, że spędzam czas z innym chłopakiem.
byliśmy ze sobą 9 miesięcy. w wakacje próbowaliśmy jakoś to wszystko ratować.. każda próba zawsze konczyła się źle.. ale wciąż i wciąż się staraliśmy.
i tak doszło do moich urodzin (wrzesień).. przysłał mi ogromny bukiet czerwonych róż.. kilka razy zapraszałam Go na przyjęcie.. zawsze odmawiał.. nie przyjechał. kilka dni później odbył się koncert. To on obrócił wszystko o 180 stopni. to co się tam wydarzyło przerosło mnie totalnie. po 3-godzinnym płakaniu i namowie bliskich pojechałam i oddałam mu kwiaty i krzyżyk (bezcenny prezent, który od Niego dostałam w ciężkim etapie życia)..
od tego czasu nie rozmawiamy.. dziś mija miesiąc.
nie radzę sobie z tą sytuacją. On tak mnie od siebie uzależnił.. nadal Go kocham i martwię się.. a od kiedy nie jesteśmy razem wysłuchuję tylko jak bardzo się zmienił i jak się wykańcza. pije, pali, jara używki, co weekend imprezuje. Widuję go 2 razy w tyg. ale to wystarczy. Nie umiem się na niczym skupić, chodzę przygnębiona, jestem powodem zmartwień rodziny, która ma większe problemy.. źle mi z tym. A On ? Boję się, że ''będzie miał dla mnie czas'' dopiero na szpitalnym łóżku, gdy przecholuje z tym wszystkim.
Nie wiem co robić.
***
sorry za wyczerpującą historię ale krócej nie dało rady.
Dzięki.
***
http://www.youtube.com/watch?v=A45VZ76siqs
^.listen.^
Inni zdjęcia: Catania judgafKo kurdupelpunk1477Boże Ciało patki91gdŻar Egiptu bluebird1150% KSIĘŻYCA *19.06.2025r.* xavekittyx:* patki91gd19.06.2025 evenstar... maxima24... maxima24... maxima24