Obiecuję, tylko czemu to tak boli...codziennie boli...
Ja naprawdę chcę wierzyć, że marzenia się spełniają...ale 13 tygodni to za dużo...codziennie wierzę, że zaczną dziać się cuda każdego dnia...że moje modlitwy coś dadzą...
Czemu nikt nie chce mi pomóc...to przecież taka błahostka no...błagam...
Czemu codzinnie musi tak bolec i boleć i boleć...sprawia Wam przyjemność ten ból tak? Co mam zrobić, żeby dało się to zuważyć? Przez okno wyskoczyć czy co? No co?!
Daj mi uwierzyć w nadzieję...Boże...przecież potrafisz...
Ja żyję tylko tu i tylko teraz moją zwykłą teraźniejszością, wypełniając ją nadzieją.
Chrupki orzechowe na pocieszenie...