Mieliśmy w czwartek wyjście do przedszkola, jako minipraktyka szkolna :)
Było bardzo głośno i pozytywnie.
To jest niesamowite jak instynkt macierzyński może się zwiększać. U mnie praktycznie musiał rosnąć od zera.
Chciałabym mieć za niedługo taką Zosię, Zuzię albo synka, któremu imienia jeszcze nie wymyśliłam, bo dużo jest fajnych :) z dziewczęcymi nie mam takiego problemu, bo jakoś od zawsze takie chciałam. Chociaż teraz jeszcze mam pomysł na Dobrawę :D ale ładnie, żona Mieszka I :P
Ciekawe jak będzie na praktykach szkolnych i pozaszkolnych z dziećmi. Nigdy nie spodziewałabym się, że będę w roli nauczycielki.
Ale znowu jakieś ciekawe doświadczenie się przyda, choćby w wychowywaniu swoich własnych dzieci.
Chciałabym żeby moje dzieci miały moje oczy, chociaż jedno z nich :) widziałabym wtedy w ich odbiciu siebie, ale na pewno dołożyłabym wszelkich starań żeby mieć z dziećmi inne relacje, niż ja mam z moimi rodzicami. Ale to chyba działa na tej zasadzie, że nie chcemy komuś zgotować tego samego losu przez który samemu się przeszło, jeśli nie był on jakimś szczególnie fajnym. Taki sobie obrałam priorytet życiowy.
Rodzina. Niech reszta sobie goni za nie wiadomo czym.
Mamy tyle różnych przedmiotów w szkole. Z wykładów najlepsza jest filozofia i psychologia. Z ćwiczeń trudno mi wybrać najfajniejsze. Czy fotografia, czy struktury wizualne, projektowanie graficzne, czy rysunek. Chciałabym wszystko dopracować, ale brakuje czasu.
Na szczęście mam już zatwierdzony ( jako jedyna z całego roku) i oddany na formacie B3 projekt z projektowania graficznego. Będzie wisiał na ścianie w sali z grafiki. Miło.