prawie mroźny dzień i spacer do parku w celu bardziej aktywnego wykorzystania nowego obiektywu. Stwierdziłam, iż chyba mam coś ze wzrokiem, bo nie zawsze wyostrzę tam, gdzie chcę...tu akurat się udało, ale to jedna taka "szansa" na sto ;) w parku pełno wron, czy innego ptactwa, gmerają w tych liściach i coś wyjadają blee. Ale każdy musi coś jeść, ja na przykład dzisiaj pierogi z kaszą gryczaną, po których prawdopodobnie mam lekką niedyspozycję, przez którą trzeba było przyspieszyć spacer :D w każdym razie można go zaliczyć do udanych, więc nie narzekamy, nie narzekamy :)