i z upływającym dniem upłynęła gdzieś ta dobra energia co we mnie.
ciężko.
po popołudniowym posiłku poczułam się jak gruba świnia. chyba nią jestem.
a mama kupiła właśnie mnóstwo pysznego jedzenia które woła mnie z kuchni. rozpoczęła się właśnie ta walka z samą sobą.
ciężko.
i boję się że znów zawalę i zjem choć trochę i będę musiała wymiotować, oby nie.
ciężko.
Boże jak ciężko.