Zdjęcie z naszej wyprawy do lasu. Lubię takie badyle^^
Nie rozpisywałam się ostatnio zbytnio, nie byłam w nastroju. Zresztą chyba wciąż nie jestem, ale cóż... Ostatnio znowu łapię doła, częstotliwość moich kiepskich humorów przybiera na sile. Staram się nie myśleć, po prostu obrałam sobie kilka celi, do których uparcie dążę. Spełniam swoje marzenia i ambicje, to mi daje siłę i pozwala na chwilę oderwać się od zrąbanej do granic możliwości szarej rzeczywistości. Przynajmniej jest coś, co sprawia mi ogromną radochę, także skupiam się na tym, byleby tylko nie rozmyślać za dużo nad tym wszystkim. Już przemyślałam całą swoją zwariowaną sytuację po milion pięćset razy i wydaje mi się, że wystarczy. Podobno pożegnania są najgorsze, coś w tym jest, szczególnie jeżeli są one już na zawsze. Jednak żyje się dalej, wiem, że idzie. Ciężko, ale nic na to nie poradzę. A kiedyś myślałam, że na wszystko mam wpływ. Zderzenie z rzeczywistością było brutalne.
I cannot wake up in the morning
Without you on my mind