Mój sentyment do staroci.
Bo starocie są najfajniejsze.
Nieprawdaż?
Wolę sobie posłuchać starej piosenki Stinga, niż nowego "przeboju" Rihanny.
Bo kilkanaście lat temu, talent był talentem, a nie cyfrową przeróbką.
Porównajcie sobie Elvisa, albo Fredie'go Mercury'ego
do Rihanny, albo Britney S.
Teraz ważniejsze są teledyski i półnagie kobiety.
Nieważny jest głos, muzyka.
Teraz każdy kto ma kasę może być sławny.
Wystarczy zapłacić za obróbkę głosu i voila!
Smutne, lecz prawdziwe.
Potwierdzają się słowa:
"Do dupy ten XXI wiek."
Właśnie.
A ja najbardziej lubię lata 60', 70'
i wiktoriańską Anglię.