źle.
czuję się dziwacznie. jakby z głazem w żołądku. boję się, że on już zawsze tam będzie. nie mogę płakać, chcoiaż tak bym chciała, tak tego potrzebuję. to pozwoliłoby mi się oczyścić. miłość? lol. nie wiem co to, nie wiem nawet czy chciałabym z Tobą być, tworzyć normalny, modelowy związek. nigdzie nie przeczytałam przepisu i wszystko zawsze się jebie. to nie gadka w stylu: już nigdy nie zaufam mężczyźnie, ojojoj. poprostu nie chcę stawać się częścią żałosnego przedstawienia, farsy, kiedy wszystko się kończy. zresztą ja chyba nie ufam ludziom, nie ufam też zresztą sobie i nie wiem nawet czy tego potrzebuję. nikt nie chce być sam, ale przysięgam, że tym razem to coś więcej. zresztą coś się zmieniło. do tej pory urządzałam sobie przygody, które ratowały mnie (złudnie i na krótko) od samotności i szarości, a teraz każdy mężczyzna, który probuje zbliżyć się do mnie na płaszczyźnie damsko-męskiej, czy to w sensie czysto fizycznym, czy CO GORSZA! emocjonalnym, budzi mój gniew, zniechęcenie, obrzydzenie. nie mam pięciu lat, wiem, czego chcę. między 'lubić' a 'kochać' mieści się jeszcze milion rzeczy, niektóre bardzo brzydkie i chore. nie sądzę, że mnie lubisz, nie nazwałabym tak tego. jesteś zbyt blisko żeby mnie lubić. ajm fakin krejzi ent sik tu de bołns. jeśli się mnie lubi to znaczy że a)niedługo się przestanie, ale myślę, że to Ci nie grozi bo niedługo raczej napewno zawiera się w 2,5 roku b)to przechodzi w coś silniejszego, niekoniecznie lepszego. częstotliwość kontaktu, rzadkie, ale słodkości, szczerość, ten seks, ale czułość i bliskość a jednocześnie czystość, która wydaje się prawie niemożliwa przy takim zagmatwaniu. wszystko jest idealnie, wszystko jest perfekyjnie. wszystko co da sie opisać słowami. Tobie brakuje tylko tego magicznego uderzenia, pierwiastka, który sprawia, że odpierdala Ci na czyimś punkcie, jesteś na niego chory, nie możesz życ, nie możesz wyobrazić sobie swojego życia bez tej osoby. a ja za to mam go mnóstwo. nie wiem już czy jestem bardziej chora czy zakochana.
You taste like the fourth of July
Malt liquor on your breath, my, my..
You can be the boss, daddy
You can be the boss
Taste like a keg party, back on the sauce
I like you a lot, I like you a lot
Dont let it stop..
You can be the boss, daddy
You can be the boss
Bad to the bones, sick as a dog
You know that I like, like you a lot
Dont let it stop..