rucha jakość. mama fotograf, mama mnie dziś wkurwiła.
wczoraj? nie taki diabeł straszny.. nic więcej.
umrę. nie mogę już dłużej trwać w takim zawieszeniu. ale nie podejmę decyzji od odcięciu się od tego gówna i na dobrą sprawę nie chcę żebyś Ty to zrobił. mogę się oszukiwać i sobie wmawiać, że jest w porządku, że rozmawiamy, widujemy się i uprawiamy seks, a jedyna różnica to brak statusu związku na fejsiku. ale chyba jednak nie, lol. chyba dostaję szału kiedy nie widzę Cię przez tydzień i nie mogę nic z tym zrobić, dzwonię raz, drugi a potem wpadam w histerię i mam wszystko w dupie. nie lubię się z Tobą żegnać, temu zawsze towarzyszą takie dziwne uczucia, jakaś obcość i zmieszanie. nie chcę Cię do niczego zobowiązywać ale marzę o dniu w którym zaczynasz ponownie z pełną świadomością należeć do mnie i chcesz żebym ja należała do Ciebie i jest Ci z tym dobrze. przez te lata tyle się zmieniło. wszystko oprócz moich uczuć do Ciebie. oglądam Cię jak przedstawienie, które powala mnie na kolana, wady (których wprawdzie trochę jest) tak perfekcyjnie współgrają z zaletami, że wariuję. cudownie jest zawsze wkońcu wracać do Ciebie (a raczej w okolice Ciebie), ale nie mam już siły udawać perfekcyjno-niezależnej z nadzieją, że zakochasz się sam, bo nie mogę zrobić tego za Ciebie. to nic w stylu: za dobry dla mnie. mam zbyt wysokie poczucie własnej wartości, żeby wymyślać takie idiotyzmy. wręcz przeciwnie. nawet najlepsi meżczyźni, zawsze stali (w mojej świadomości) o stopień niżej ode mnie, a Ty jako pierwszy stanąłeś tuż obok, na równi, tak, że chcę poświęcać Ci tyle uwagi co sobie. a w moim przypadku to znaczy bardzo wiele. zachłystuję się Tobą, zatykam, za każdym razem chcę się nagadać, napatrzeć, nacałować, nadotykać, naśmiać i nawyznawać, ale tego ostatniego przecież nie wolno mi robić.
W Twoich ustach trucizna mnie zna
Jestem zamotany Tobą kilka ładnych lat
Nie czaję polityki gubię się na co dzień
Owładnięty Tobą ginę w samochodzie
W Twoich oczach odbijam się ja
Przygarnięty mały chłopiec do przepaści znów wpadł
Bez Ciebie nie odejdę dużo miejsca jest w piekle
Pofarbowane włosy sprzyjają mi
Ja Cię znam, dobrze Cię znam
Ja Cię znam, dobrze Cię znam
W swoich myślach nietypowy jak na wiosnę lot
Za dużo w nim chaosu pochodzi z innych stron
Motyle gdzieś spieprzyły i nie pachnie mi nic
Wrócę kiedy będę zostaw uchylone drzwi
W Twoje ręce przypadkowo powierzyłem swój los
Zadecyduj gdzie mam odejść kiedy spalisz mój dom
Kiedy stracę orientację, spadnę w dół, utonę
Przeraża mnie czasami Twoja demoniczna moc