Przepraszam, czy to źle? Że miejscem mojej ucieczki, miejscem chwilowego oddechu i braku najmniejszych myśli jest praca? Że kiedy zakładam oszpecającą koszulę, zawiązuje chustę to czuję ulgę, bo wiem, że przez następne 12 godzin życia będzie dobrze, że jestem bezpieczna? Spróbowałam, prosiłam, walczyłam, jak nigdy przedtem. Sędzia zakończył mecz. Echo ostatniego gwizdka jest jeszcze głowie, ledwo słyszalne, ale dające o sobie znać z wielkim impetem. Jestem idiotką. Schodzę z karuzeli, licząc się z zawrotami głowy jakie mnie czekają przez następne dni. Ale to minie, tak jak wszystko w życiu. Zostanie tylko fotografia. Nie zrobię więcej zdjeć.