Sącze powoli piwo, którego nie lubię. Zawsze to jakiś alkohol. Palę kolejnego papierosa, w paczce wciąż ich ubywa.W głośnikach muzyka, najróżniejsza. Niektórych słów nawet nie rozumiem. Wybiorę się na spacer. Prawie już o Tobie nie myślę. Za każdym uderzeniem, schylam się i zbieram resztki. Resztki siebie, nas i sklejam mając nadzieję. że nikt nie zauważy, że są uszkodzone, że ja sama nie zauważe. Tu gdzie jestem teraz jest noc i najzimniejsza z zim.