photoblog.pl
Załóż konto

26.06.2024 r.

Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
26.06.2024 r.

A jednak. Dzisiejszy pomysł, żeby udać się na wyprawę po Parku Kusocińskiego, okazał się skończonym niewypałem. No, dobra, może nie do końca - mimo wszystko trochę się poruszałam i spaliłam garść kalorii (jedną ze czterech śliwek w czekoladzie, które rano lekkomyślnie wsunęłam). Poza tym jednak było po prostu makabrycznie. Z nieba lał się prawdziwy żar, taki z krwi i kości. Dokładnie taki, jak sobie wyobrażałam... Taak, jeszcze bodajże wczoraj zarzekałam się, że nie będę jęczeć i narzekać, jeśli do Olsztyna zawitają typowo afrykańskie temperatury. Chyba nie wiedziałam, co czynię! W tej chwili dziwię się, że mogło mi brakować takiego gorąca...

 

Teraz, kiedy już żar zawitał do naszego miasta, chciałabym, aby przeminął jak najszybciej. Chciałabym, aby wróciły umiarkowane temperatury, sięgające maksymalnie dwudziestu czterech stopni. Nie pogardziłabym też lekkim zachmurzeniem i orzeźwiającym wietrzykiem. O, taka pogoda jest w sam raz. To, co Matka Natura zafundowała nam dzisiaj, przeszło wszelkie granice.

 

Skwar, skwar i jeszcze raz skwar! Słupi rtęci sięgnęły... trzydziestu dwóch stopni! Wiem, że w przeszłości bywało gorzej, ale to chyba pierwszy w tym roku tak upalny dzionek. A właściwie popołudnie; strach pomyśleć, co działo się w pełnym słońcu w południe... Totalna smażalnia. Choć przebywaliśmy na otwartym słońcu zaledwie godzinę z haczykiem, to zdążyłam się z lekka podsmażyć. Gdyby nie butelka wody, Radek i ja nie zdołalibyśmy podczołgać się do taksówki powrotnej...

 

Gdybym wiedziała, że jest AŻ TAK gorąco, to nie ruszyłabym się z chałupki, w której panuje dość rozsądna temperatura (nie przekracza wspomnianych wyżej dwudziestu czterech stopni). Nie wierzyłam na słowo Mężowi, który pisał do mnie w SMS-ach, że na dworze panuje totalny żar. Myślałam, że Małżonek nieco przesadza...

 

Gdy jednak wyszłam z klatki schodowej, oberwałam w twarz boleśnie gorącym powietrzem. Było tak gorąco, że w pierwszej chwili zabrakło mi oddechu. Warto nadmienić, że znajdowałam się w dość głębokim cieniu; w słońcu musiało być o wiele, wiele gorzej.

 

I stało się tak, jak się spodziewałam: poczułam się, jakbym nagle znalazła się na patelni, i to oblana gorącym, skwierczącym olejem. Nie chcieliśmy jednak wracać do domu. Postanowiliśmy stawić czoła z lekka niesprzyjającej aurze. Kiedy wysiedliśmy z taksówki pod Tortexem (w samochodzie działała porządna klimatyzacja), prędko wyszło na jaw, że to był jednak zły pomysł. Nawet bardzo - przez gorąc nie szło normalnie żyć, o oddychaniu nie wspominając. Nie chcieliśmy jednak, aby zapłata za kurs się zmarnowała; ruszyliśmy odważnie w stronę wejścia do parku.

 

Nie zdziwiliśmy się, że park był właściwe bezludny. Pewnie większość zwyczajnych ludzi bała się opuszczać mury swoich mieszkań w obawie przed skwarem. Tylko my byliśmy dość lekkomyślni, aby wybrać się na przechadzkę przy takiej temperaturze. Doprawdy, zdecydowanie przesadziliśmy. A raczej to JA przegięłam, bo to JA przekonałam Męża do tej wyprawy... Szkoda, że wcześniej nie wyszłam na balkon i nie przekonałam się na własnej skórze, jak jest gorąco...

 

Udało nam się jednak przejść przez cały park. Zadecydowaliśmy, że jutro robimy sobie wolne od wychodzenia z chałupki. Głównie po to, aby Radek mógł zregenerować siły po ciężkich przedpołudniach w pracy. Dzisiaj, pod koniec spaceru, mocno żałowałam, że zagoniłam Męża do tego parku. Przecież Radek był od piątej na nogach... Niech chłopak jutro porządnie odpocznie. 

 

Zrobimy sobie wolne od wojaży po Olsztynie. Wrócimy do nich w weekend (a przynajmniej taką mam nadzieję). W sobotę i w niedzielę pogoda ma być bardziej litościwa. Staram się ufać meteorologom... Może udałoby się nam udać nad Jezioro Długie i je okrążyć? Tylko skąd wziąć kasę na taksówki? Autobusy i tramwaje, niestety, odpadają... A samochodu własnego nie posiadamy (i to się raczej już nie zmieni).

 

Jeśli uda się nam skombinować parę groszy do weekendu, to może spędzimy ten czas poza domem... Szkoda byłoby podziwiać przyjemną aurę przez okno... Od paru dni bowiem trwa kalendarzowe lato, trzeba z niego korzystać, póki trwa! Jeszcze dwa miesiące i Matka Natura powoli będzie kierowała się ku jesieni... Jesień też jest fajna i przyjemna, ale chyba nie aż tak bardzo, jak wiosna i lato. Hm... Chyba każda pora roku ma zarówno dobre, jak i złe strony...

 

Tak jak widać, postanowiłam wrócić do prowadzenia bloga. Może dobrze mi to zrobi... Stęskniłam się za notkami, bo bardzo, bardzo mi pomagały w kontrolowaniu moich uczuć i myśli. Postaram się wpadać tutaj przynajmniej raz dziennie. Jeśli chodzi o wiersze... Hm... Robię sobie definitywne wakacje. Na razie na czas nieokreślony. Zamierzam do reszty powierzyć się prowadzeniu bloga. Myślę, że tak będzie najlepiej - dla mnie i dla innych. Wierzę, że odnajdę się lepiej w prozie. Tak mi się wydaje, że utwory prozaiczne pisze mi się o wiele lepiej. Pisarze sądzą, że mam lekkie pióro i tak dalej...

 

Nie wiem, czy to słuszne odczucie... Ale faktycznie, chyba najwyższa pora, abym odpoczęła. Nie porzucam pisania całkowicie, absolutnie! Nie mogłabym bez tego przetrwać choćby jednego dnia... Postaram się jednak omijać poezję szerokim łukiem. Tak będzie najlepiej... Jeśli ktoś jest w miarę bystry, pewnie dostrzeże, że z archiwum zniknęła większość wierszy; zostały tylko te anglojęzyczne. To ciekawe, bo po angielsku pisze mi się lepiej niż w języku ojczystym... Ciekawa sprawa.

 

Tak czy siak... Odpoczywam. I raczej nikt mi w tym nie przeszkodzi. W sumie dobrze mi z tym postanowieniem; przyłożę się bardziej do opisywania mojego codziennego żywota. Myślę, że mam do tego smykałkę. Dawno, dawno temu, moja polonistka zasugerowała, żebym wzięła się za pisanie krótkich opowiadań. Może kobieta miała rację... Dlatego też połączę tworzenie prozy z pisaniem pamiętnika. Mam nadzieję, że nie wydarzy się nic, co będzie nakazywało mi zmienić zdanie... Dlatego też postaram się wpadać tu, gdy tylko będę miała coś do przekazania. Może moje zapiski trafią do większej ilości ludzi niż "wiersze"...

Dodane 26 CZERWCA 2024
83
Info

Tylko obserwowani przez użytkownika plastikowegwiazdy
mogą komentować na tym fotoblogu.

Informacje o plastikowegwiazdy


Inni zdjęcia: Szczakowa Jaworzno suchy19062025.07.18 photographymagic... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24