Jutro mija rok...
Nie wiem, czy mam się śmiać z poziomu naszych rozmów czy płakać, że już nie ma Cię przy mnie.
Śmieszne, że nie umiem nawet skleić jakiegoś poprawnego zdania, bo po prostu nie wiem co powiedzieć.
Możliwe, że nie trzeba, bo wszystko jest w nas, mam nadzieję, że u Ciebie też to przetrwało...
[...]
Byłaś moją pierwszą opoką, moim pierwszym oknem na świat, którego do teraz nie zamknęłam, moim spełnionym snem, moim błogosławieństwem i przekleństwem, moim kubkiem kawy, która pobudza do życia, moją wariatką, moją świnką, moim farmazonem, moją Wisienką, moją panią Kamilową.
Ale czemu byłaś, a już nie jesteś?
[...]
Kiedyś Ci pisałam, że nie jestem w stanie spokojnie pierwsza do Ciebie napisać.
I wiem, że do teraz tego nie zrobię, ogarnia mnie ciągły strach, narastająca niepewność, pustka pojawiająca się zaraz po naciśnięciu klawisza...
Inny świat, świat fantazji, bólu i strachu?
Możliwe, ale było mi z nim dobrze.
Dawno zauważyłam, że lubię z siebie robić męczennika, udawać kogoś kim nie jestem - sprawia mi to przyjemność, satysfakcję, że mogę być lepszym tworem własnych marzeń.
Przy Tobie czułam się prawdziwa, spełniona, optymistycznie nastawiona do życia.
Jednak ktoś mi zdjął z oczu różowe okulary - może to niesforny wiatr, może zrobiłam to ja sama...
[...]
Opowiadałam Ci kiedyś sen - Gerard stał w ciemnym pokoju bez ścian i płakał - jego łzy miast być kryształowe wyglądały jak kropelki krwi.
Nie wiem dlaczego, może użalał się nad własnym losem, może z powodu naszej przyszłości.
Stawiam na to drugie, bo co szybko się zaczyna szybko się też kończy.
[...]
Dawno nie napisałam żadnego wiersza.
Teraz uważam, że nigdy ich nie pisałam, bo nie umiałam - prozaiczne rymowanki, które miały przekazywać uczucia wyższe były tylko pustymi słowami.
Tak samo jak z moimi rysunkami.
Wszyscy wmawiali mi, że mam talent, a tu nici, bo biorąc do ręki ołówek nie umiem chociażby kogoś sportretować.
Ale narysowałam Ciebie, chociaż twoja podobizna dalej leży na biurku i cierpliwie czeka, aż zapakuję ja w kopertę i zaadresuję do Olsztyna.
[...]
Mam ochotę skoczyć w tę pustkę.
Tak jak zrobił to on i wielu przed nim.
Mam ochotę się zapaść, czuć jak ciemność mnie zjada i łakomie oblizuje usta mówiąc, że jestem jej najsmaczniejszą przekąską.
Albo chciałabym żyć w książkach, które i tak mnie pochłaniają bez reszty.
Nienawidzę rzeczywistości, ale któż z nas powie, że jest ona idealna, cudowna i że nigdy nie myślało o unicestwieniu jej?
Wybacz.