Kończy się wrzesień, czego się ukryć nie da. Obiecałem sobie notkę napisać pod koniec sierpnia i do teraz nie wiem dlaczego i jak ten czas tak upłynął.
Zdjęcie a właściwie collage to podsumowanie "wakacji". A było dużo, było intensywnie, było wyjazdowo, było sportowo. I sportowo zostało.
Jak i rok temu mazury zostały zaliczone z pozycji kajaka. Było miło i sympatycznie prawie cały czas. Prawie. Zdystansowałem się co do niektórych typów ludzi.
Były wyjazdy śląskowe - śmiesznie i zabawnie, wesoło i pracowicie :)
Była i Warszawa. Będzie i Warszawa.
I sportowo oczywiście. Wkręciłem się chyba na dobre w wspinaczkę - ładuję na boulderach 3 dni w tygodniu, dwa pozostałe spędzam na siłowni. A weekend - to już różnie bywało - przeważnie wyjazdowo i meczowo.
W koło też się sporo zmienia. Za jednego trzymam kciuki, żeby po powrocie wszystko się ułożyło, a innej gratuluje żę jakoś sobie pustkę wypełniła w życiu.
Tylko u mnie pusto w środku puki co.
Idzie na zmiany, ale jakie - tego i ja sam nie wiem...