Ostatnio oglądałem Invictus i tak się zacząłem zastanawiać czy dałbym radę postępować tak jak Nelson.
Wybaczać wszystkim za to, że są po prostu ludźmi, zauważać każdego i każdego traktować indywidualnie i z należytą godnością.
Tak bym ja się stawał lepszy, bym widział te drobne rzeczy, optymistyczne. Ale 2 dni sprowadziły mnie na ziemię. Chyba nie do tego jestem stworzony, a wydawało się to takie... po prostu piękne. No ale jak mam godnie traktować ludzi, którzy nie potrafią mnie tak traktować? No ale mniejsza, może ja też po prostu będę miał niektórych bliżej czarnej otchłani między pośladkami :D Bo tak jest czasami łatwiej :D
A tak poza tym, to CAŁUJCIE MNIE WSZYSCY W DUPĘ :D