dzień jak dzień, lecz w miare udany.
najpierw przyszedł do mnie misiaczek Andrzejek, którego pozdrawiam :*
pobudka była najlepsza.
no bo jak nie cieszyć się, gdy nagle czujecie na swojej ręce malutką łapkę czterolatka
mówiącego " czesc, jestem misiaczek Andrzejek, pobawimy się? :) "
oczywiscie mój nieogar na głowie od razu zauważył, ale się nie wystraszył
postep.
gdy miał wychodzic ode mnie z domu, włączyła mu sie tak zwana GŁUPAWKA
zaczał się czołgać po podłodze, biegać, skakać, pluć w szybe, smiać się krzycząć " pierdziawka,
pierdziaaaawka!! "
gdy w końcu z mamą udało go nam się ubrać i gdy mama z nim wyszła
lekko się ogarnęłam i poszłam na spotkanie z Zuzą i Olą :D
było zabawnie nie ma co
później spotkałam się z Kaską, i poszłysmy do baru gdzie czekałysmy na pieniądze na czeko.
wpadły dziewczyny ( Agata, Patrycja, Amelka )
Pogadałysmy, posmiałysmy się i poszłysmy do domów.
Ale wczesniej byłysmy w sklepie, gdzie oczywiscie zauważyłysmy jakże zacnie piękną boduszkę
z nie powiem jaką męską częscią ciała ( już się domysliliscie? )
a teraz siedze i zamulam.
i tak własnie konczy się dzień.