O dziwo 34 dni "samotności" bardzo mi służą, nie spodziewałam się, że jestem w stanie tak łatwo przystosować się do nowego miejsca. Po raz pierwszy mam wystarczająco dużo czasu, żeby zastanowić się nad sobą i swoim życiem.
Wyznaczyłam sobie cel i mam nadzieję, że nie będzie to tydzień "tak, dam radę", ale naprawdę dopnę swego, bo niestety z silną wolą w takich sprawach u mnie ciężko :) No, ale cóż, na dzień dzisiejszy silnie wierzę, że mi się uda.
A co do moich przemyśleń, doszłam do wniosku, że zbyt kurczowo trzymam się przeszłości, chyba dlatego, że przeraża mnie fakt "pójścia do przodu" i ewentualnej porażki. Ale w sumie kto nie ryzykuje, nie wygrywa.