Spoglądam na wszystko jakby z daleka. Wokół żarzą się myśli, niczym wypalająca żarówka. Skomplikowana prostota uczuć. Przeglądam raz setny wszystkie wnioski zrodzone między całą tą krzątaniną. Każdy fragment, każda komórka mojego ciała jest po prostu zmęczona zamartwianiem się i dochodzeniem do miliona nicnieznaczących wrzasków własnych przemyśleń. A co, jeśli cały praces przebiegania walki między moją głową, a chorym ciałem to tylko kwestia wyimaginowanego snu?
A jutro... Jutro obudzę się wypoczęta i lekka, spokojna i roześmiana... Zupełnie zdrowa. A jutro jest tak dalekie. Jestem niecierpliwa. Nie lubię czekać. Niech jutro przyjdzie choć za miesiąc, dwa...
Nie chcę myśleć o tym wszystkim.
Przecież to sen, a rano znów przyjdzie wschód. Ach słońce!
Pamiętaj i o mnie...
foto: Aniś