Jestem bogiem. Bogiem świata, ludzi i wszystkiego. Co prawda to chwilowa fucha, ale przynajmniej na chwilę mam władzę. Jestem z siebie dumna. Wykonałam misję życia.. przynajmniej liceanego. Owszem, nie obyło się bez nerwów i frustracji, ale było warto.
Tak poza tym, to u mnie nic nowego. Nadal chodzę do szkoły, uczę się.. a przynajmniej się staram i odliczam dni do kolejnych dwóch miesięcy, wydawałoby się bezkresnej wolności.
A jego nadal nie ma..