Mamy czwartek, małymi kroczkami zbliża się piątek.
Zamiast cieszyć się, że zaczyna się weekend to gdy zaczynam o tym myśleć natychmiastowo tracę humor. Naprawdę nienawidzę piątków, ze względu na szkołe i lekcje jakie tego dnia się odbywają. Mam ochotę zasnąć i obudzić się jutro o 14;20, zacząć weekend, wyluzować się i w końcu się wyspać. Nie czuję się dziś dobrze, czuję się bardziej bezsilna i bezradna. Mam wewnętrzną pustkę, którą nie wiem czym wypełnić. Ostatnio stale narzekam, nie wiem co się ze mną dzieję. Chcę żeby w końcu było dobrze, chcę żeby chociaż coś w moim aktualnym życiu sie ułożyło.
Tyle tylko, że chciec a móc to jest niestety różnica.