http://www.youtube.com/watch?gl=PL&v=9O9Y3XyCt0s&hl=pl
Plus trzy. Jest trochę cieplej. Pogoda specjalnie dla nas. Pojutrze miało nas już tu nie być. Jesteśmy i będziemy. Trochę szkoda. Kolejny małe rozczarowanie, tak z okazji świąt. Ot, co by nie było za pięknie. Już nieistotne. Jest jakoś tak nijak. Wszystko było tak niedorzecznie pięknie i w ciągu jednej chwili wszystko przeszło w niespełnienie. Nie mogłam dzisiaj spać. Nie mogłam. Śniłeś mi się Ty. Dużo Ciebie. Ciebie nie ma. No przecież. Wszędzie Ty. Ja nie chcę takich snów. Nie. Ciebie nigdy nie było na prawdę. Zniknij. Dzisiaj wspominałam najbardziej imtymne zakątki naszej znajomości. Mogłabym nie wstawać z łóżka. Pierwszy raz od dawna. Senty menty. Grudzień i styczeń. Najgorętsze miesiące czasów kiedy ja i Ty to My. Najcieplejsze wspomnienia. Nie nadążam za tym, jak wszysto się zmieniło. Wracam do tamtych czasów. Nawet włosy mam znów takie, jak wtedy. Jesteśmy już trochę starsi. Powiedz, czy mądrzejsi? Myślałam, że czas wsytarczająco dał mi do zrozumienia, że nie warto. Przecież zapewniałam wielokrotnie, że już nigdy nic. Że to co było nie zanczy nic, że nie chcę więcej. Śmiałam się nie raz. Przeklinam sama siebie na myśl, że tak cholernie brak mi dziś tamtych chwil. O naiwna! Czy to magia świąt i nadmiar nadziei powodują, że znów czekam na coś, nie wiedzieć na co, na coś, co się nie wydarzy. Ale przecież czekam, bo wierzę, wierzę, bo... ? Ja nie chcę takich świąt, nie chcę...
Niech kończy się świat. Pojutrze czy dziś, nieważne.