Hej Kruszynki ;*
Zaczne od tego, że mi wstyd.. Potwornie mi wstyd!
Tak zawaliłam w ten weekend, że przytyłam kilogram ;[
Mama upiekła najpyszniejszy na świecie jabłecznik... mhh ..
Jestem do niczego ! Jestem gruba, brzydka i wgl.. Mam doła, okropnie wielkiego doła!
A do tego nie mam od kogo wsparcia, no bo co? Nie mam takiej naj przyjaciółki... ;[
Bosz... Okropnie sie czuje. Chciałam już pierdolić tą diete ale nie mogę! Muszę być chuda.
Najgorsze jest to, że nic mnie już nie motywuje... Pomóżcie, prosze.. ;<
Poszłam dziś do szkoły, chociaż powinnam siedzieć jeszcze w domu.
Cóż muszę chodzić, bo sobie nie poradzę... Jeszcze facetka mi jakiś pojebany test wcisneła.
ŻAL. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Dobrze, że chociaż z Robertem w miarę mi się układa..<3
Z rodzicami też już nie wytrzymuje.. Coraz częściej zastanawiam się nad liceum z internatem..
Ma ktoś może zdanie na ten temat? Był ktoś?
Bilans:
ś - jogurt pitny {200}
IIś - nic
o - bigosu troche {150}
p - dwa kawałki jabłecznika... {260}
k - edit (nic kurwa nie wepchne musze być chuda!)
610/900
dzień 8/30